a każde odebranie cerkwi przez unickiego biskupa nazywało się już „gwałtem“. On sam zajechał i zabrał znaczną część stołowych dóbr łuckiego biskupa Terleckiego, a za jego przykładem czynili to samo inni ruscy panowie dysunici i dyssydenci. Zubożyć Cerkiew unicką, aby ją tem łatwiej ujarzmić i upodlić, — oto cel tej grabieży.
Naturalnie, że pokrzywdzeni nią unici wnosili znów skargi nie do trybunałów, bo tam byli pewni przegranej, ale na sejmy. Ustawiczne te spory, skargi i procesy sprzykrzyły się sejmującym stanom. Wszystkiemu, mówiono, winna unia, bo przed nią nie było tych waśni. Inni znów, słysząc ponawiane na sejmikach i sejmach wołania dysunitów, „że się im gwałt dzieje w religii, prawach i wolnościach starodawnych“, poczęli w końcu dawać im wiarę i nienawidzić unii. Książę zaś z konfederatami wileńskimi coraz gwałtowniej jął nastawać na króla i sejmy 1600, 1603, 1605 i 1607 r., aby metropolitę i unickich władyków złożono z godności, a te oddano „ludziom szlacheckim narodu ruskiego i mere religij greckiej“. Z ukraińską i wołyńską szlachtą, którą prawie całą przy schizmie utrzymał, przystąpił do rokoszu 1607, domagał się w grawaminach rokoszowych złożenia metropolity i unickich biskupów i dokazał tyle, że na sejmach 1607 i 1609 r. stanęły konstytucye ad interim „uspakajające religią grecką“. Warowały one dostojeństwa i dobra duchowne „szlachcie ruskiej mere religii greckiej“, przywracały bractwom cerkiewnym „prawa i przywileje“, a więc i stauropigialne, umarzały wszystkie procesa obustronne i zostawiały status quo 1609 r. w posiadaniu dóbr, cerkwi i monasterów każdej stronie pod grzywną 10.000 złp., przez co zapewniono aż do przyszłego sejmu księciu, schizmatyckim i dyssydenckim panom grabieże na unitach dokonane[1].
Usiłowanie Klemensa VIII, aby za pośrednictwem Maciejowskiego „pozyskać do wspólnej zgody“ księcia, list jego do księcia uprzejmie zapraszający do tejże zgody, udaremnił „stary lis“ sofistyką, że pragnie unii, ale za zgodą wszystkich patryarchów a więc i moskiewskiego[2].