Akt trzeci — to złudzenia i spiski. Powodzenie zawróciło głowę Dymitrowi, wysadziło z równowagi; erat enim Demetrius mutatus ab eo, qui erat in Polonia manens. Wcale niepodobny do siebie był już Dymitr, upewnia naoczny świadek O. Ławicki. Mania wielkości owładnęła nim; lekceważył wszystkich i wszystko, wierzył w swą, gwiazdę i swój geniusz i w siłę swej woli, której nie się oprzeć nie potrafi.
Ideałem jego nazywać się i być „imperatorem“ w znaczeniu cesarzy rzymskich, stać się drugim Herkulesem, który zwalczył smoka potęgi tureckiej. Nowy patryarcha Ignacy, w dzień swej konsekracyi 10 lipca 1605, wydał list pasterski, w którym wzywa cały naród do modlitw, „aby Pan Bóg wyniósł prawicę Dymitra nad bisurmaństwem i światem katolickim“[1]. Wyniosłe więc były zamiary Dymitra. Zygmunt III, który spodziewał się, że w sojuszu z Dymitrem odzyska Inflanty, dla tego, że mu tytułu imperatora nie dawał, stał się przedmiotem jego lekceważenia i pogróżek, że go z tronu zrzuci. Jakoż sekretarze carscy Słoński i Jan Buczyński, którzy z posłem carskim Własiejem po Marynę przybyli, porozumiewali się z rokoszanami, przyrzekali w imieniu Dymitra pieniądze i wojska pod wodzą Szujskich[2].
Wobec na pół barbarzyńskich Moskali, nawykłych do niewoli, ale też przywiązanych do religijnych i narodowych zwyczajów, wystąpił Dymitr jako monarcha wspaniałomyślny, liberalny, europejski Rozumiał, że ich tą ludzkością zdobędzie, przywiąże do siebie, a on ich tylko drażnił i gorszył. Szujskich, przekonanych sądownie o spisek i skazanych na śmierć, ułaskawił 10 lipca 1605 na placu egzekucyjnym, zesłał na wygnanie, z którego wnet ich odwołał. Z nimi ułaskawił spiskowców, biskupa astrachańskiego Teodozyusza i wdę astrachańskiego, krewniaka Godunowa. Odradzał mu to Jan Buczyński, dowodził, że ta łaskawość okrutna, bo Szujscy spi-