cenia, bez doświadczenia i bez geniuszu. Więc miotały nim naprzemian duma zbyt pewna siebie i zwątpienie pełne niepokojów. Swoim zwierzyć się i zaufać nie mógł, od cudzych zdala trzymać się musiał. Zaprzątnięty wielkiemi planami na przyszłość, zamknął oczy na to, co się teraz pod jego bokiem działo, a co mu prędką zgubę sposobiło.
Legata papieskiego hr. Rangoni przyjmował 19 lutego 1606 iście po carsku, z przepychem i sztywnością niemal taką, jak Iwan Groźny Possevina, a w duszy drżał, ażali nie obraził tem legata, słał po cichu do niego Buczyńskiego i O. Cyrowskiego, aby się tłumaczyć i przeprosić. Upewniony o szczerej życzliwości legata, zwierzył mu się z swymi kłopotami: dokuczał mu głównie brak ludzi, prosił więc, aby papież przysłał mu trzech albo czterech świeckich mężów, niezawodnego charakteru a doświadczonych w sprawach publicznych, którzyby mu byli sekretarzami i doradzcami, oraz inżynierów i techników, strategików i instruktorów dla wojska, tak to jednak należy urządzić, aby Moskalom wydawało się, że ludzie ci na własne żądanie i prośbę do Moskwy przybyli i w służbę carską wstąpili. Rangoni bardzo pochwalał ten pomysł, bo dowiedział się, że Buczyński ofiarował się już Dymitrowi na posła do Anglii, dla sprowadzenia stamtąd zdolnych zawodowych ludzi, naturalnie heretyków.
Oświadczał się jeszcze Dymitr, że chce wyprawić wielkiego posła do Stolicy św., byle miał pewność, że ten dobrze zostanie przyjęty; prosił, aby mu papież dopomógł w zawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Francyą i Hiszpanią, bo on pragnie wyjść z tradycyjnego odosobnienia się carów od Zachodu. Nie dosyć ustnych zwierzeń i próśb. Powtórzył je w prywatnym liście do samego Pawła V, przepraszając go, że tej zbyt może poufałej formy użył, ale nie ma przy sobie człowieka zaufanego, któregoby za pośrednika mógł obrać.
Podobna dwoistość cechuje Dymitra w stosunku do króla Zygmunta. Przed bojarami wyrażał się o nim z przekąsem, lekceważąco, ba z pogróżkami, że wojnę mu wypowie, z królestwa wyzuje. Gdy 13 maja 1606 r. posłowie polscy Gosiewski i Oleśnicki, którzy przybyli z powinszowaniem wstąpienia na tron i dla układów względem wojny tureckiej, mieli uroczyste posłuchanie, z oburzeniem odrzucił pismo królewskie, dlatego,
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/161
Ta strona została przepisana.