przegranej pod Dobrynicą zatrzymali hufiec polski pod jego chorągwią; co więcej, zaprosił Jezuitę, aby zamieszkał w domu carskim na Kremlinie razem z OO. Karmelitami, misyonarzami jadącymi do Persyi, i podarował mu kielich z pateną i trybularz misternie zrobiony przez złotników moskiewskich.
Lepiej się powiodła O. Cyrowskiemu druga audyencya 18 lut. 1606. Byli sam na sam. Dymitr pozwolił mu się wygadać, słuchał uważnie, objawił życzenie odprawienia przed nim spowiedzi św., częstszego z nim widywania się, ale potajemnie, bo popi na wieść o ślubie jego z Maryną, w oczach ich poganką, bo katoliczką, zaczęli się burzyć i w mieście też zanosiło się na rozruch, który udało się zdławić w samych początkach. W końcu oznajmił mu nowinę ciekawą, że listownie zaprosi prowincyała Striyera do przyjazdu do Moskwy „w interesie Jezuitów, zakonu całego i Kościoła“, a namiestnik carski w Smoleńsku odebrał już rozkazy dostarczenia mu kosztów podróży[1].
Smutny i przygnębiony wyszedł z tej audyencyi O. Cyrowski. Pomimo wielkiej łaskawości i wielkich obietnic, czuł nieszczerość i coś dziwacznego i narwanego w całem zachowaniu się cara i wróżył źle o nim. Rozegrać się też miał niebawem akt czwarty i ostatni tragedyi dymitrowej.
W maju 1606 r. przybył do Moskwy inny Jezuita, znany nam już O. Kasper Sawicki. Po co on tam przybywał?
Po uroczystym ślubie Dymitra z Maryną, przez carskiego prokuratora Własiewa w Krakowie 22 listop 1605 zawartym, nastąpić miał wyjazd młodej carowej do Moskwy, koronacya jej i wesele. Dymitr naglił, bo podobno szczerze kochał Marynę,
- ↑ Jakoż zaprosił go listem z d. 23 lutego 1606. Pierling 170. Prowincyał jednak nie spieszył, wyczekiwał roztropnie aż uroczystości weselne przeminą.