kosz. Firmą i poniekąd przewódcą jego Zebrzydowski, ale ojcem jego duchowym, wyznać to trzeba z żalem, wielki kanclerz Zamojski, uosobienie indywidualizmu szlacheckiego. Nie on pierwszy w Polsce rozżalony, że król rad jego nie słucha i usług jego nie potrzebuje, identyfikuje swoje ja, swój interes i swoją wrzekomą krzywdę z szkodą i krzywdą całej rzpltej; ale on pierwszy, najzasłużeńszy bez wątpienia i najbardziej poważany mąż w kraju, przemawiając na radzie senatu, na sejmach i sejmikach, a co najgorsza, na samowolnie zwołanym zjeździe w Jędrzejowie, rozrywa to, co wiecznie spojone być powinno: tron od narodu; dzieli interes i chwałę obojga, przeciwstawia, jako dwie wrogie potęgi, wszechwładzę szlachecką powadze królewskiej i dowodzi, że temu narodowi dzieje się krzywda, tej wszechwładzy ujma od tronu.
On, senator i minister, przyodziawszy się w togę trybuna wolności i stróża praw narodowych, zwołuje na własną rękę zjazdy, wytacza przed szlachtą formalne oskarżenia przeciw królowi, pozywa przed sąd sejmowy, toczy z nim śledztwo, doprowadza do tego, że król jak winowajca musi się tłumaczyć, bronić, dla miłego spokoju do winy przyznawać i składać upokarzające deklaracye: „Bacząc, że z nas samych niemała do tego przyczyna przyszła, istnie tego żałujemy i t. d.“ Takiego sponiewierania powagi królewskiej Polska nie widziała dotąd nigdy.
Przykład Zamojskiego był rozgrzeszeniem sumienia publicznego, obałamuconego i spaczonego teoryą, że wybieralny król polski rządzi, lecz nie króluje, a rządzi na podstawie dobrowolnej ugody, której warunki w paktach Henrykowych i w poszczególnych paktach konwentach zostały opisane. Gdy król warunków nie dochowa, naród może mu na podstawie artykułu de non praestanda obedientia wypowiedzieć posłuszeństwo; nie będzie to bunt, jeno czyn obywatelski. Pojęcia te pokutowały na dnie duszy każdego szlachcica, oprócz jednak pewnej liczby krzykaczy sejmowych, ogół narodu nie zdawał sobie z nich sprawy, nie wyprowadzał konsekwencyi z prawa elekcyi i paktów płynących, cieszył się artykułem de non praestanda obedientia, ale zrobić z niego użytku nie miał odwagi — majestat królewski miał jeszcze zanadto wiele czci u niego. Ale gdy Zamojski na sejmie 1605 r. i na poprzednich sejmach „nie prze-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/174
Ta strona została przepisana.