Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/178

Ta strona została przepisana.

dwa całe lata namyślał się król, zanim o rękę Konstancyi zdecydował się słać dziewosłębów[1], a w kościele św. Barbary Jezuici z woli króla przez cały rok odprawiali „codzienną wotywę na intencyę króla J. M.“; zaprzestali dopiero, gdy decyzya króla w tej mierze stała się wiadomą[2]. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Jezuici z tej samej racyi, co Skarga, nietylko nie doradzali, ale w duszy przeciwni byli temu małżeństwu; najniesłuszniej więc zarzucali im rokoszanie, że oni przez sympatye dla austryackiego domu, króla do tego kroku popchnęli. Za przykładem Zamojskiego, który królowi zamiast Austryaczki carównę, córkę Iwana Groźnego podsuwał, rokując stąd unię personalną z Moskwą, Zebrzydowski powiększał, a rączej zmyślał niebezpieczeństwa z tego małżeństwa dla rzpltej wyniknąć mogące. Przed i po Zygmuncie III królowie polscy brali żony z austryackiego domu, z którym pokrewne związki królom chlubę, Polsce spokojne sąsiedztwo przynosiło. Sztucznie a tendencyjnie wywołane przez obydwóch widmo ruiny Polski, jeżeli król z Austryaczką się ożeni, przeraziło do tyla umysły szlachty, że dwa sejmy 1603 i 1605 r. tą kwestyą się głównie zajmowały i prócz poboru na wojnę inflancką nic nie uchwaliły. Król uparł się, zasłaniając się własnoręcznym listem Klemensa VIII, który mu nie kogo innego, tylko siostrę nieboszczki Anny, Konstancyę za żonę brać polecał i w tem błąd jego niemały, iż wbrew woli nietylko sejmu, ale i senatu, który, krom jednego prymasa Maciejowskiego, to małżeństwo odradzał, wyprawił 1605 r. poselstwo po pannę[3]. Nie Jezuici go w tym uporze utwierdzili.

W trzy miesiące po sejmie, 3 czerwca 1605 roku, umarł „wielki“ kanclerz, więc „egzekutor jego testamentu a spadkobierca jego myśli“, Zebrzydowski, któremu król z domu na zamku, do czasu i z grzeczności użyczonego, wynieść się po-

  1. Biskupa łuckiego Szyszkowskiego i marszałka w. k. Zygmunta Myszkowskiego.
  2. Wielewicki II, 61. — Łubieński opowiada, że król prosił pierw o rękę Anny, córki Ferdynanda tyrolskiego, i dopiero, gdy Ferdynand zbyt twarde stawił warunki, zwrócił się do Konstancyi, którą mu jeszcze 1599 r. arcyksiężna Marya, matka, w Niepołomicach przeznaczała. De motu civili, lib. I, 24, 32.
  3. Łubieński str 27.