tunnie więc bardzo wybrali się rokoszanie z projektem swym wypędzenia cudzoziemskich Jezuitów[1].
Ale „Jezuity tumulty czynią i do sedycyj ludzie pobudzają“, wołali rokoszanie. Na to im Skarga: „Na to dowodów pragniem, gdzie, kiedy i jako tumulty i sedycye podnosim. Próżne słowa, szczera pomowa, bez żadnego dowodu“. Rozróżnia tumulty, bo te Jezuitom wogóle przypisywano, od zarzutu sedycyi (buntu), który nazywa krótko: „nikt tego na nas dowieść nie może“, bo nim głównie bito w samego Skargę, jakoby on żołnierze w Wiślicy do wojny domowej animował. „Tumultami podobno zowią zburzenie kilku ich zborów, a zwłaszcza tego roku w Poznaniu. Na co nigdy Jezuici nie radzili, ani pobudzali i słowa jednego na kazaniu i w szkołach do tego nie przykładali; i owszem studentom swoim pilnie pod karaniem zakazowali zawżdy i zakazują takiego wszeteczeństwa. Starali się z wielką pilnością zborownicy, aby czego takiego na nas urzędownie dowieść mogli, ale i żadnego studenta naszego w tem przekonać nie było podobna“.
- ↑ Już na króla Batorego sarkano nawet na sejmach, że się Węgrami otacza, Węgrów forytuje, ale nikomu na myśl nie przyszło podnosić stąd rokosz. Zygmunt III, Szwed rodem, acz z matki Jagiellonki, mówił poprawną polszczyzną, ale dwa razy żonaty z Austryaczkami utrzymywał dwór swój na stopę hiszpańsko-niemiecką. Ochmistrzyni dworu była Niemka Mejerin, ochmistrzem Kurlandczyk Dinhof, straż królewska złożona z Szwedów, Niemców, Szkotów. Kilku radców szwedzkich bawiło przy boku króla; językiem dworu był przeważnie język niemiecki. Biorąc rzeczy trzeźwo, dziwićby się należało, gdyby było inaczej, zwłaszcza w owych czasach, gdy narodowościowe kwestye nie istniały. Obydwie królowe Austryaczki i ich ochmistrzyni Mejerin, wyuczyły się po polsku, ta ostatnia pisywała nawet listy polskie. Dzieci królewskie mówiły biegle po włosku, niemiecku i polsku. Więcej trudno żądać od króla szwedzkiego pochodzenia. Z Jezuitów jeden tylko był Niemiec, spowiednik królowej. Ciekawym też, na którym dworze europejskim wtenczas i potem nie było cudzoziemców. Ale słusznie powiedział Szujski, że „artykuły rokoszowe odznaczają się bardzo smutnie zupełnym brakiem głębszej politycznej myśli i świadomości, czego, jakich zmian właściwie sobie życzono, jak zabieżeć mniemano polityce dotychczasowej królewskiej“. („Historyi polsk. ksiąg dwanaście“, str. 244, wyd. 2).