wszystko. Do głębszego wejścia w siebie, do samodzielnej dyagnozy i poznania chorób rzpltej i do leczenia ich naród nie przystąpił — rak ambicyi i prywaty toczył dalej senatorów i panów, rak swywoli i nierządu toczył dalej naród szlachtę. Kazania Skargi tego raka nie wycięły; dowód najpewniejszy, jak płytkie są i błahe zarzuty tych, którzy winują Jezuitów, że amboną i szkołami ducha karności i poświęcenia w naród wszczepić nie zdołali, czy nie chcieli.
Że heretycy i niesforni rokoszanie potężnie nienawidzili Skargę, to wiemy z zamachu nań Ślepowrońskiego, z paszkwilu ministra Kramera i z grawaminów rokoszan; ale to dziwniejsza, że nie miał on wiele miru u kleru, w beneficya dobrze uposażonego. Drażliwą zawsze była kwestya dziesięcin i przyczyną sporów między szlachtą a klerem. Za Zygmunta Augusta szlachta heretycka przestała je płacić, wybierała je jednak od poddanych i obracała na swoją korzyść; katolicka odgrażała się, że postąpi tak samo. Zygmunt III rozkazał nieprawnie wydarte przez heretyków kościoły zwrócić Katolikom i dawać dziesięciny. Szlachta w wielu miejscach temu się opierała, więc kler rzucał interdykt na parafie, z których najczęściej dziedzic dziesięciny wybrał, ale księdzu nie oddał. Ślusarz zawinił, a kowala bito. Karcił nadużycie interdyktów Skarga i dowodził, że lubo z prawa bożego wynika obowiązek wiernych utrzymania kleru, to jednak dziesięciny jako takie, są z prawa kościelnego, nie należy więc dla nich pozbawiać sakramentów i nabożeństw lud wierny, który zależny we wszystkiem od pana, jest w tem niewinny. Powstawał też przeciw drugiemu nadużyciu ze dziesięciny plebańskie obracano często na pożytek prałatów i kanoników i przypominał, że dawniej biskupi z swych dochodów utrzymywali kler kapitulny.
Mówił to 1603 i 1604 r. na Wawelu przed królem, nuncyuszem, dworem i kapitułą. Rankor o to był nań niemały, kanonik Dobrocieski, rektor akademii, zaskarzył go przed nuncyuszem Rangonim, jakoby on przeciw dziesięcinom kazał. Wytłumaczył się łatwo Skarga i następnej niedzieli, 20 lipca 1603, podczas sumy, celebrowanej przez kanonika, Dobrocieskiego, powtórzył poprzednie kazanie. Nie zapomniano mu jednak tego. Hieronim Powodowski, kanonik krak. i oficyał, uczony autor
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/285
Ta strona została przepisana.