30 grzywien? żarty i śmiechy. Ja, co pieniądze mam, zabiję, kiedy chcę, rzecze niezbożnik, a wdowom i sierotom co za szkoda? Także i rzpltej, która jeden członek traci“. Wchodzi więc Skarga w kwestyę socyalną, którą w Polsce nie lubiano się zajmować.
Ale oprócz ucisku ludu, „za które sprawiedliwy Bóg nie zaśpi, ale przekleństwo puści na to królestwo“, są inne grzechy i zbrodnie, „gęste mężobójstwa... swawolności sąsiedzkie, w których są rozboje i najeżdżanie i złupienie domów szlacheckich... cudzołostwa, kazirodztwa, krzywoprzysięstwa, na które prawa żadnego i karania nie masz... Rozboje i morderstwa po drogach, by kto w tym samym roku spisował, uczyniłby regestr długi... Po wszystkich głowach jeździ łakomstwo... a lichwę brać jako się nie wstydzą... iż 30 od sta wyciąga; któżto karze, albo karać będzie?... Co mówić o zdradach, o chytrościach, o hypokryzyach wieku tego? Para prawych przyjaciół rzadki dziw“. Wystawność i zbytek „w szatach, potrawach, karetach, w pachołkach i hajdukach, którym nie płacąc, cudzem z łupiestwa żyć każą“... Zniewieściałość, wstręt do boju, a „ci, co się zowią żołnierzami, są szczerzy rozbójnicy... i z drapiestwa ubogich żyć się nauczyli; hultajstwa i próżnujących i desperatów do nich się przymięszało i pod skrzydłem ich wszystkie krzywdy ubogim się czynią, i bieżą do utratników i desperatów, którzy burzliwą śmiałością ojczyznę gubić i one obcym przedawać i w niej pany odmieniać chcą, aby szczęście swoje, które głupią hardością potracili, wydźwignąć mogli. O, jaka to rzpltą, jakie królestwo!“
Oto dyagnoza bezlitosna, a prawdziwa.
W ślad za zbrodnią pójść musi kara. Prawodawstwo rzpltej zbrodni tych nie karze, pomści je Bóg. I w II-ej części „Wzywania“ wykazuje Skarga wspaniałą analogią historyczną, jak Bóg za zbrodnie karze narody i królestwo z jednych na drugie przenosi. Stanie się to z narodem polskim. „...Abośmy lepsi, niźli oni i mniejsze grzechy nasze?... Mówicie: Nierządem Polska stoi... Nierządem Polsce stać to niepodobna i przeciw rozumowi... Ustawicznie się mury rzpltej rysują, a wy mówicie: Nic, nic, nierządem Polska stoi. Lecz gdy się nie spodziejecie, upadnie i was wszystkich potłucze“. A wziąwszy ewanieliczne podobieństwo z drzewa figowego, z którego gospodarz napróżno
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/294
Ta strona została przepisana.