Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/310

Ta strona została przepisana.

Katolików przez królowę Elżbietę, wyprawił go ksiądz Wilhelm Alen, późniejszy kardynał, z kilku innymi młodzieniaszkami na studya do Lovanium. Tam on pod Jezuitami skończył humaniora i wstąpił do ich zakonu w 1570 roku. A że chęci i zdolności do nauk był wielkich, więc po skończonym nowicyacie kazano mu słuchać retoryki i filozofii w Lovanium przez lat prawie 5, teologii zaś przez lat 4 w Rzymie. Właśnie pod ten czas (1579 r.) otwarte zostało w Poznaniu seminaryum dyecezyalne z kursem teologii moralnej i polemicznej; potrzeba mu było dzielnych profesorów. Więc jenerał Mercuriani wysłał do Poznania młodego i pięknych nadziei Faunta.
Tu on obok teologii nauczał także greki, przewodniczył jako moderator Sodalisom Maryi przez 3 lata, heretyków zwalczał w publicznych dysputach i pismach, biskupom, jako teolog znakomity, radą był i pomocą, iż mu na synodzie prowincyonalnym w Gnieźnie 2 paźdz. 1589 r. prymas Karnkowski wstępną mowę mieć kazał, a wywiązał się z niej „z elegancyą i werwą“. Przy tylu zajęciach znajdował jeszcze czasu dosyć, aby odwiedzać heretyckich panów, u których jako ofiara prześladowania, wygnaniec i uczony, mir miał wielki, aby ich powoli a zręcznie do katolicyzmu nakłonić. Więc mu jenerał Akwawiwa ofiarował profesyę 4 ślubów i doktorat św. teologii 1590 r., prowincyał zaś Campano wezwał go do Wilna, aby z katedry akademickiej teologię scholastyczną wykładał.
Ledwo tam przybył, gdy go śmierć sroga w sile wieku, miał lat 42, zabrała 28 lut. 1591.
Wkrótce potem, 2 marca 1591 r., umarł w temże Wilnie znakomity na Europę całą dla swej nauki i świątobliwości, O. Antoni Arias, Hiszpan, przyjaciel Stefana Batorego z lat jego młodszych, który przez lat 8 teologię dogmatyczną w akademii wileńskiej wykładał, a na onym synodzie piotrkowskim 1589 r. kazanie miał na mszy św. uroczystej i razem z Fauntem, był synodalnym teologiem. Oprócz tego kazania, wydrukowanego w aktach synodalnych, nie zostawił pism żadnych, ale wspominam o nim, bo jest coś rozrzewniającego i budującego zarazem w tem poświęceniu się „cudzoziemskich“ Jezuitów, z jakiem przywiązali się do naszej Polski i na pracy dla