i 1 wrześn. kompromitowały niezmiernie króla. Mówiono o nich wiele, nietylko w sejmie, ale i w Warszawie całej, dokąd zjechała się szlachta krakowska i zawiązawszy osobne koło za miastem, napierała na posłów swoich, aby coprędzej do inkwizycyi przystąpiono. O królu, by o winowajcy, wyrażano się pogardliwie, krytykowano, złorzeczono mu. Rezydent cesarski, Dunker, donosi cesarzowi, że Zamojsczycy domagają się wykluczenia Habsburgów od polskiego tronu, że są silne podejrzenia praktyk rakuskich z Ernestem[1]. Były niestety dowody. Z dniem każdym położenie króla i regalistów stawało się kłopotliwsze: dopuścić do inkwizycyi, do sądu na króla, znaczyło to pogrzebać na zawsze powagę tronu.
Król stale przeczył wszystkiemu; powoływał się na pisemną deklaracyą, jaką złożył na radzie senatu jeszcze w kwietniu 1592, że obcy jest wszelkim praktykom rakuskim, Polski opuszczać nie myśli, a na wypadek śmierci ojca swego, zaraz po koronacyi w Sztokholmie, do Polski powróci i stale zamieszka. Widząc jednak straszny zamęt, jaki sprawa inkwizycyi w sejmie wytworzyła i z dniem każdym rosnące oburzenie szlachty przeciw swej osobie, uległ radom niektórych senatorów, a zwłaszcza marszałka w. k., Jędrzeja Opalińskiego i 28-go wrześ. 1592 r. wystawił drugą, podobną do tamtej, deklaracyą, jako w żadne praktyki nie wchodził, a tylko „podejrzeń“ stał się ofiarą, że jednak, jeżeli jakie praktyki istnieją, pozwala je narodowi przeciąć i ojca (króla Jana) prosić, aby dalszych praktyk zaniechał i ukarał tych, którzy się niemi zajmują. Zniżył się do tego, że tych, którzy samowolne zjazdy zwoływali, rozgrzeszył „jako w dobrej myśli uczynione“, że wyrzekł się zamierzonej podróży do Szwecyi, a gdyby po śmierci ojca wyjechać musiał, to kaucyą złoży, iż do Polski powróci[2].
Wielewicki nazywa tę deklaracyą „extorta, panini decens et minime necessaria, wymuszoną, nieprzyzwoitą i niepotrzebną“[3]. Nie ulega wątpliwości, że Jezuici dworscy, Gołyński i Skarga, którzy w Rewlu dymisyą swą podali, gdy króla od zamiaru powrotu do Szwecyi odwieść nie mogli, byli zupełnie obcymi