rozum, ani się tego uczym... O moi panowie, z zazdrości albo heretyckiej waśni to na nas kładziecie; abyśmy się w rzeczy i rządy świeckie wdawali, dowieść tego nigdy nie będziecie mogli“. O protekcyach tak mówił: „Drudzy rozumiejąc o łasce pańskiej ku nam, wdają nas w przyczyny i prośby do króla JM. o wakancye i pożytki swoje, do których tak jest zapalczywe ubieganie, iżby się drudzy i piecuchom i masztelarzom królewskim kłaniali, by tam o pomocy swej poczuli. Zamykać się przed nimi trudno i grubo je przyjmować nie przystojno. Jednak niech sami powiedzą, jako ich odprawujem. Jam kilkakroć i na kazaniach tę odprawę ich opowiadał; nie kłamam przed Bogiem, i ci co słyszeli wyświadczyć mi mogą, żem mówił i jeszcze mówić będę: nie chodźcie do nas o wakancye i pożytki swoje; macie urzędy, kancelarye, sekretarze; na spowiedź do nas i duchowne porady i pociechy przychodźcie... Dowieść na mnie nie mogą, abym co komu uprosił, bo się za tak u króla JM. wdzięcznego i udatnego nie mam, anim jest, ani być chcę. Jeden jednak na się grzech powiem: woźnicy króla JM. który mnie kilkanaście lat woził i ze mną się u dworu zestarzał, a nigdy mnie nie przewrócił, uprosiłem wielką wakancye w żupach groszy 20 na tydzień, aby w starości głodem nie umarł. Jeżelim tem zgrzeszył, proszę odpuszczenia... Nasi dworscy szkodliwem o nas mniemaniu napojeni są. Mniemają, aby Pan dziecięciem był, a wszystko czynić miał o co proszą, a gdy się wymawiamy a nie prosim, jedni się gniewają, a drudzy rozumieją, żeśmy im szkodzili“[1].
O. ks. Gołyńskim spowiedniku króla przez lat 13, zmarłym w 53 roku życia w Sandomierzu 1599 r., świadczy Wielewicki, że chociaż miał wielkie zachowanie i łaskę u króla, to bardzo skromnie jej używał. Ale ta łaskawość królewska stała się powodem ciężkich na niego i na zakon nienawiści, bo rozumiano mylnie, że to co się im u króla nie podobało, król czyni za radą i direkcyą spowiednika[2]. To też O. Gołyńskiemu duszno było w atmosferze dworskiej. „Ja sobie bardzo tęsknię przy tym dworze, pisał do przyjaciela swego X. Re-