kapitana gwardyi i kilku dworzan nawrócił do papieskiej wiary“[1].
Tylu więc pedagogów mając i na tyle różnorodnych wpływów wystawiony młody Zygmunt, „wychowankiem Jezuitów“ nazwany być nie powinien, nazwali go jednak heretycy szwedzcy, a potem polscy, którzy podczas bezkrólewia 1587 r. po stronie arcyksięcia Maksymiliana stanęli, odwieczną nienawiść swą ku Jezuitom na niego przenosząc i odwrotnie, polityczne swe ku Zygmuntowi antypatye mszcząc na Jezuitach, jako „politycznych intrygantach“[2].
Utwierdził ich poniekąd w tych uprzedzeniach sam Zygmunt. Przyjechał do Polski w towarzystwie Jezuitów, kapelana O. Tomaszewicza, spowiednika swego O. Gołyńskiego. Świątobliwy ten kapłan, sposobniejszy może do kierowania sumieniem „pobożnych niewiast“, jak królów, nie mieszał się z zasady zakonnej i z usposobienia swego do żadnych spraw publicznych, chyba, że królewski penitent rady jego w rzeczach sumienia zażądał. Wiemy, że król Batory miał spowiednikiem i kaznodzieją OO. Ariasa i Laternę, a Henryk IV francuski O. Cotona, że wtenczas i później wszyscy niemal katoliccy królowie i ksią-
- ↑ Dalin IV, 96.
- ↑ Nienawiść swą posunęli aż do brzydkiego podstępu. Podczas oblężenia Krakowa przez arcyksięcia Maksymiliana od 15—25 października 1587 mieszczanie niemieccy, przeważnie lutrzy, którzy w zmowie z nim zostawali, rozpuścili w obozie jego wieść, że Jezuici mając wielkie wpływy, mogliby łatwo nakłonić obywateli na jego stronę, iżby mu bramy miasta otworzyli. Jakoż z obozu Maksymiliana kilku Polaków przedostawszy się do miasta zjawiło się w domu św. Barbary, którym zarządzał O. Skarga, i jużto wielkiemi obietnicami jużto groźbami domagali się, aby Jezuici „dla Maksymiliana jednali zwolenników i namawiali do otwarcia bram miejskich“. Odprawiono ich z niczem. Niedługo potem uboga babka wręcza O. Skardze list do niego adresowany z pieczątką arcyksięcia. Skarga list nieodpieczentowany oddał Zamojskiemu. W liście prosi arcyksiążę, aby Skarga, ciesząc się tak wielkiem poważaniem i będąc tak znakomitym kaznodzieją użył potęgi swego słowa na oddanie mu korony, bo mu się ona z prawa wyboru należy; przyrzekał za to Skardze i zakonowi swą łaskę i wielkie korzyści. Z polecenia Zamojskiego wyjawił te machinacye heretyckich współobywateli Skarga na kazaniu, bo nie tyle o Maksymiliana im chodziło jak o skompromitowanie Katolików, zwłaszcza Jezuitów. (Wielewicki I, 110).