winowactwem krwi, ale duszą. A że była rozumną i prawą, więc w sprawach familijnych miała swój głos i zawiadamiała o nich cesarza wiernie i dokładnie, nie jako rezydentka urzędowa, ale jako przyjaciółka domowa. W tym też charakterze donosiła do Wiednia o tem, co się na dworze polskim i w Polsce działo. Pobożna z gruntu i miłosierna, forytowała ubogich, wierne sługi dworskie, zakonników bez różnicy; rola to każdej pobożnej a wpływowej niewieście właściwa. Król Zygmunt, który z rozdaniem wakansów zazwyczaj długo się namyślał, ze wszystkich stron zbierał informacye, być bardzo może, że zapytywał nieraz i pannę Urszulę, której roztropność i prawość cenił wysoko, o zdanie lub radę, więc ją dawała, to zaś pewna, że wielu panów i biskupów udawało się przez nią z prośbą do króla o liczne łaski, prebendy, starostwa, dożywocia dla siebie i swoich protegowanych, jak to się pokazuje z listów biskupa Stan. Łubieńskiego do niej pisanych[1] i do tego się odnoszą słowa nuncyusza, że „miała wpływ w szafunku łask królewskich“. Władysław „król mędrszy niż Polakom potrzeba, polegający więcej na własnym geniuszu niż na zbiorowym szlachty rozumie“[2], rozdawał wakanse bez niczyjej porady, więc i u panny Urszuli o nią nie pytał, ona mu się też z nią nie narzucała i dla tego zauważył nuncyusz, że „już nie miała udziału w sprawach publicznych“.
Druga kwestya ta: czy i o ile panna Urszula była „służką jezuicką?“ Na dworze Zygmunta III macierzystą mową była niemiecka; Niemkami były obydwie królowe, była ochmistrzyni, która jednak tyle wyuczyła się po polsku, że pisywała listy polskie; znaczna część frauencymeru, dzieci rozmawiały po niemiecku, acz i po polsku i po włosku wybornie. Więc też rezydował tam stale spowiednik niemiecki królowej, Jezuita, najprzód 1592—98 O. Ernhofer i Quadrantin, potem 1605—31 OO. Fredler i Seidel. W domu professów, w Krakowie i Warszawie zawsze było kilku Ojców, którzy dobrze władali językiem niemieckim. To więc pewna, że Jezuici byli spowiednikami panny Urszuli, jak tylu innych pobożnych osób. Pewna