i zakony z ich wiekowych siedzib, świątyń i klasztorów: — to wolność; gdy resztkom Katolików król lub sejm kościół jeden lub klasztor przywrócić kazał, — to gwałt, prześladowanie. Oni zburzyli lub przerobili na zbory, szkoły i inne budynki świeckie setki kościołów i klasztorów, srebra kościelne przekowali na stołowe naczynia, ba na obroże dla psów, to wolność; im gdy kilka zborów w tumulcie ulicznym zburzono, to gwałt i prześladowanie. Zygmunt tej kozackiej wolności praktykować im dłużej nie dozwalał — to nietolerancya.
Widzieliśmy, że różnowierstwo było u nas rośliną egzotyczną: przyjęło się, z wyjątkiem miast pruskich i kilku większych przez Niemców zamieszkałych, po wierzchu społeczeństwa, nigdy i nigdzie nie zapuściło korzeni głębiej, nie skonsolidowało się nigdy, zawsze zmienne, ruchliwe, w fermencie, w kłótni i niezgodzie.
Polityczne reformy, do których zmierzało, przerwane 1569, skończyły się „artykułami henrykowymi“, konfederacyą warszawską 1573; a ta nadając mu najzupełniejszą wolność, bez żadnej kontroli i hamulca ze strony rządu, wprowadziła w łono jego anarchią; zamiast dobrodziejstwa przyniosła mu zgubę. Trawiło się własną niezgodą, rozkładało, gniło. Tolerantny aż do zbytku król Batory, który zaprzysiężeniem onej konfederacyi moc prawa jej nadał, tem samem, że zostawił je własnej niezgodzie, zadał mu wielką klęskę. Za rządów jego, owszem już pod koniec rządów Zygmunta Augusta, wieczne kłótnie herezyarchów i ministrów sprzykrzyły się wielom, i powrócili do starej wiary. Dopieroż gdy na tronie zasiadł król rdzennie katolicki, a biskupie stolice zajęli mężowie iście kościelni; gdy dzięki szkołom jezuickim zapełniły się seminaria i klasztory klerem moralnym a wykształconym, a duch wiary i pobożności zawiał nad katolicką większością narodu — różnowierstwo własną niemocą rozpadać, walić się poczęło i zwaliło.
Prawda, że tego króla wychowali po katolicku Jezuici, że tym biskupom szli ręka w rękę w pomoc Jezuici; że dostarczyli kościołom znaczną część parafialnego kleru, dopomogli do reformy wielu zakonom; że w ciągu pół wieku wychowali kilka młodych pokoleń w zasadach katolickich i zaprawili do pobożności; że nawrócili do „wiary ojców“ spory poczet magnatów, patronów herezyi, którzy znów przykładem swym po-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/82
Ta strona została przepisana.