i przedstawiano młodego króla jako od pierwszej chwili niesympatycznego narodowi.
Tymczasem naoczny świadek tych pierwszych wrażeń, prymas Karnkowski, który jeden z pierwszych biskupów stanął po stronie szwedzkiej i króla koronował, w liście swym do Jana III, z Łowicza d. 27 maja 1589 datowanym, winszując mu takiego syna, pisze: „Z oblicza IKM., z oczu i postawy całej, bije jakaś siła olbrzymia ducha, która nas wszystkich, zanim go jeszcze poznać mogliśmy, do miłości ku niemu niewypowiedzianej i przywiązania pociągnęła. Jaśnieje w nim wielki i wzniosły (extollens) animusz, rozsądek, roztropność, znakomita pobożność, wspaniałomyślność, ta godność wobec zwyciężonych i we wszystkich sprawach umiarkowanie nadzwyczajne, a w twarzy skromność, dobroduszność, obok królewskiej powagi“. Opowiada, że gdy pierwszy raz król wystąpił na sejmie koronacyjnym, to „nikt nie mógł od łez się powstrzymać na widok tego młodocianego króla, jakoby od Najwyższego Boga anioła, przemawiającego wdzięcznym, a pewnym głosem“ i kończy: „niechaj mi uwierzy WKM., że (król Zygmunt) droższym nam jest nad życie i nad wszystko, co najdroższe“, a najbliższem jego zadaniem jest: „nałożyć wędzidło na swywolę domową, poskromić zbytki, ukrócić wyuzdane zuchwalstwo w popełnianiu różnych zbrodni, przywrócić uczucia ludzkości, która wskutek długich wojen u wielu prawie wygasła“[1].
Jest w tem świadectwie coś przesady i pobłażliwości przez wzgląd na ojca, ale to pewna, że młody król przypadł do gustu Polakom: „króla mamy i pobożności wielkiej i rozsądku niepospolitego, chociaż jeszcze młody jest; budzi o sobie tę nadzieję, że będzie wielkim królem i księciem“, pisze biskup kamieniecki Goślicki, do nuncyusza Hannibala w lutym 1588[2]. Snać więc nie raziła naród jego małomówność, nie tyle ponure, jak zamknięte w sobie usposobienie, kunktatorstwo i upór. Były to wady urodzenia, a nie wychowania[3], wady, które dopiero pó-