Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 2.djvu/12

Ta strona została przepisana.

tej powagi majestatu nie umiał Władysław IV, ale zwycięska wyprawa, moskiewska okryła jego i rzpltę nową chwałą, a śmiałe plany wojny tatarsko-tureckiej, o których wiedziano w gabinetach Europy, podtrzymywały ją jeszcze.

Więc też i dla zakonu Jezuitów doba ta porokoszowa 1608—1648 r. była epoką świetności, rozwoju, 1 działalności na każdem polu. Sprzyjał im z serca i popierał we wszystkiem Zygmunt III; czynił to samo, wyjątkiem szkół krakowskich, które poświęcił na ołtarzu swej polityki i popularności, Władysław IV. Obydwaj fundowali im kościoły i domy, ten w Warszawie, tamten w Krakowie i zasilali jałmużnami, chcieli ich mieć swymi teologami, kaznodziejami, obozowymi kapelanami, pedagogami swych synów; obydwaj wstawiali się za nimi w Rzymie u papieża i jenerała.
Z długiego szeregu biskupów tej doby jeden im niechętny, Piasecki; z dłuższego jeszcze szeregu senatorów katolików jeden ich wrogiem, książę Jerzy Zbaraski; są obojętni, chwilowo może markotni i gniewni, ale za to iluż ich naliczysz i to najgorliwszych z episkopatu, najdzielniejszych z świeckiego senatu, jak: Chodkiewicz, Żółkiewski, Koniecpolski, którzy im kolegia i domy misyjne fundują, chcą ich mieć z sobą we dworze, w obozach, w potrzebach wojennych, wszędzie.
Ciż panowie i szlachta bene nata et possessionata oddają im swe syny, nie tylko do szkół, ale i do zakonu. Czy może być większy dowód szacunku i zaufania? Senatorskiej, pańskiej rodziny Jezuitów tej doby naliczysz sporo; nie nadaje im to prerogatyw w zakonie, ale ułatwiając stosunki z dworem i możnymi, ułatwia pracę kapłańską i działalność na zewnątrz.