Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 2.djvu/13

Ta strona została przepisana.

Więc też od Pereasławia po Rygę, od Krakowa po Smoleńsk, kolegia i szkoły, rezydencye i domy misyjne wyrastają co roku na całej przestrzeni rzpltej; mają ich po kilka Kraków, Wilno, mają po jednemu wszystkie nieledwie wojewódzkie i znaczniejsze miasta, w Prusiech nawet miasteczka. Dźwigają się nowe kościoły obszerne, bogato strojne; odnawiają i rozszerzają się świątynie dawne — a we wszystkich nabożeństwo porządne, wystawne, gorliwe kazania i nauki, kongregacyjne i brackie uroczystości, wspaniałe procesye i liczne spowiedzie. Topnieje więc luteranizm w miastach, kalwinizm i aryanizm po dworach i dworkach. Na kresach rzpltej gęste stacye misyjne; z nich i z poblizkich kolegiów idą liczni misyonarze na Ruś aż w głąb Ukrainy zadnieprskiej, na Żmudź, Litwę, Finy, aż do Estonii nadbałtyckiej; napotkasz ich na Spiżu i Podkarpaciu krakowskiem; dziesiątki heretyków, setki czasem i tysiące dysunitów po każdej misyi wraca na łono kościoła (rozdz. XII).
Szkół jezuickich 35 — uczy się w nich jakie 15.000 młodzieży, a wśród niej nie mało dyssydentów i dysunitów. Młodzież to przeważnie pańska i szlachecka; coraz mniej mieszczańskiej, bo dla opresyi przez żywioł szlachecki upadają miasta, z wielką szkodą nie tylko dla bogactwa, ale i nauki i oświaty kraju. Mniej jeszcze studentów z chaty wieśniaczej; wyjątkowo tylko nadzwyczajny talent, dzięki zacności plebana lub dziedzica, dostanie się z chaty do bursy i szkoły. Czasem zamożniejszy kmieć, za pozwoleniem pana i opłatą, posyłał syna do szkół „na księdza“. Więc też i w zakonach, które zasilały się młodzieżą szkolną, coraz mniej nieszlachty. Jezuici w tej dobie mają jej jeszcze dosyć, przeważnie z Prus i Wielkopolski; w XVIII wieku znika