Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/103

Ta strona została przepisana.

nitencyarza u św. Piotra, przedkładając mu sprawę kardynalstwa i prosząc o radę.
Nie spieszył z nią król, bo kardynalski kapelusz przeznaczał komu innemu i nie rad był z chwiejności brata; »on mi zawsze przeciwny«. Więc królewicz wysyła do króla, do obydwóch marszałków i kanclerzy wielkich, naglące listy; król zwleka i dopiero w kwietniu 1645 r. poleca bratu, aby przynajmniej rok jeszcze jeden trwał w zakonie i namyślił się co robi, papieżowi zaś podziękował, że nie usłuchał próśb »lekkiego człowieka« Ursusa.
Tymczasem ten opat Ursus rozpuścił już we wrześniu po Rzymie wieść, że królewicz zostaje kardynałem, »skąd ustawiczny konkurs do królewicza, ustawiczne wizyty«. Więc w grudniu 1644 r. polecił mu jenerał przenieść się do Loretu i w tamtejszym nowicyacie oczekiwać decyzyi królewskiej.
Zmiana otoczenia wpłynęła dobrze na nowicyusza. Na dowód, że umocnił się w powołaniu, napisał 6 stycznia 1645 r. testament notaryralny w trzech egzemplarzach, którym bogate klejnoty swe przekazuje królowi i rodzinie, a nadto bratu Karolowi Ferdynandowi dobra Nieporęt, Jezuitom w Brunsbergu, Reszlu i Grodnie uczynił legata w srebrnych i złotych naczyniach i cennych obrazach. W duszy jednak kotłowała walka za i przeciw powołaniu; królewicz popadł w maju w rozstrój nerwowy, w niemoc ciężką, do której pomimo starań nadwornego lekarza kardynała Caraffy z Maceraty i polskiego kucharza sprowadzonego z Rzymu, przyplątała się 6 lipca złośliwa febra. Więc 8 lipca opatrzono chorego św. sakramentami, po których przyjęciu napisał ręką rektora list pożegnalny do króla i prosił, w razie pogorszenia, o pozwolenie złożenia ślubów. Rektor już zastanawiał się, jaką przygotować trumnę, ołowianą czy drewnianą, aż przecie jakieś ziarnka kamienne granito impetrito, od rzymskich lekarzy przez vicejenerała de Sangro (jen. Vitelleschi † 9 lutego 1645 r.) przysłane, wstrzymały krwotok, dla usunięcia zaś malaryi, wywieziono chorego na willę św. Hieronima. Rekonwalescencya przewlokła się do późnej jesieni, a dnia 24 września skończył się nowicyat królewicza.
Co z nim teraz począć? »Z każdym dniem rośnie trudność w kierowaniu, pisze rektor loret. do O. Sangro, i wielkiej potrzeba zażyć roztropności«. Chce jechać w góry do Asyżu, chociaż jeszcze sił nie ma dosyć, trzeba go wysłać w lektyce »inaczej bowiem ucieknie«. Król nie wiedząc jeszcze o chorobie brata, pisał doń 1 lipca 1645 r., aby ślubów żadnych nie czynił i święceń nie brał, zakaz ten powtórzył vice-jenerałowi Sangro 1 lipca, a w formie prośby papieżowi 5 sierpnia. Otrzymawszy pożegnalne pismo od chorego brata i testament, pocieszał go częstymi listami, radził wyjechać dla zmiany powietrza do Niemiec, to znów donosił o swem małżeństwie z Ludwiką Maryą księżniczką Mantuy i Nevers i o sojuszu z Francyą, to wreszcie upewniał, że układy co do zmiany jego stanu w toku. Więc nasz nowicyusz po d. 24 września przyjął napowrót tytuł Serenissimus princeps i chociaż nie zdjął jezuickiej sukni, poczynał sobie jak królewicz, traktowany jako membrum lauretanae domus. Z wiosną 1646 r. przeniósł się na jezuicką willę w Frascati, a z niej na willę książąt Sora Buoncampagni. I tu 28 maja doczekał się nominacyi na kardynała di Pologna. Nowy