wpływu, usług dyplomatycznych i pieniędzy, jak można najdłużej. Synek pod opieką babki Anny Zofii księżniczki duńskiej i matki Krystyny Eberhardyny, margrabianki brandenburskiej, gorliwych protestantek, wzrastał w luteranizmie, pomimo częstych upomnień i nalegań Klemensa XI. Gdy król ufundował w Dreźnie kaplicę królewską, przerobioną z teatru nadwornego, obsługiwaną przez Jezuitów i ogłosił dla katolików saskich edykt toleracyjny 1708 r., Klemens nietylko zamianował O. Votę prefektem apostolskim dla Saksonii, jak tego sobie król życzył, ale wysłał do Drezna 1709 r. legata Hannibala Albani, dodawszy mu do boku jako teologa, Jezuitę Jana Salerno z markizów neapolitańskieh, z poufną misyą nawrócenia królewicza. Król przyrzekł, że »skoro uspokoją się sprawy polskie, syna sprowadzi do Polski i wychowa po katolicku«.
Zapobiegając temu królowa Krystyna, naglona przez księżnę Annę Zofię i dwory protestanckie, kazała w październiku 1710 roku przystąpić 14-letniemu królewiczowi publicznie do pierwszej komunii protestanckiej. Zabolało to papieża i zażądał od króla d. 5 stycznia 1711 r. nie »słów pięknych i słodkich«, ale »prawdziwych i istotnych czynów, bo mówią powszechnie, że z obietnic danych papieżowi, nic sobie nie robisz«. Król tedy, za radą O. Salerno, zjechawszy do Drezna 1711 r., rozkazał synowi udać się w swem zastępstwie na wybór nowego cesarza Karola VI, do Frankfurtu, pod opieką wojewody inflanckiego Józefa Kosa, rzadkiej prawości męża, potem bisk. nominata chełmińskiego, dwóch braci Wilhelma i Emeryka baronów Hagen, i wiedeńskiego Jezuity O. Koglera, jako sekretarza wojewody Kosa; reszta królewiczowskiego dworu składała się z protestantów. Po koronacyi cesarza, królewicz zwiedził Wenecyę i tam przepędził karnawał 1712 r., potem czas jakiś mieszkał w Medyolanie. Dworzan i służbę luterską odprawiono, jako niepotrzebną, O. Kogler i wojewoda Kos prowadzili królewicza do kościołow na nabożeństwa, a w rozmowie podsuwali pojęcia katolickie. Nudziło to i zrażało królewicza, który dzięki wychowaniu babki i matki, był wierzącym protestantem, odbierał od nich, pomimo, że wszelka korespondencya przechodziła przez ręce Kosa, sekretne listy, podtrzymujące go w stałości w wierze, a nawet jak się zdaje, wiedział o spisku protestanckich dworów, uknutym podczas elekcyi w Frankfurcie przez posła angielskiego lorda Peterborough, w celu porwania królewicza i wywiezienia do Anglii. Plan nie udał się, królewicz jednak z oburzeniem odpychał samą myśl o zmianie religii.
Tymczasem cóż się dzieje? Z końcem września 1712 roku przybywa w gościnę do królewicza w Medyolanie O. Salerno, jako poseł królewski, oznajmia mu, że jedną z arcyksiężniczek austryackich otrzyma w małżeństwie, i przez to po najdłuższem życiu ojca, osiągnąć może koronę polską; atoli jedno i drugie zależne od nawrócenia jego. Zrozumiał to królewicz, argument ten podziałał nań skuteczniej, niż pobożne rozmowy O. Koglera, kościoły włoskie i nabożeństwa. Układy maryażowe prowadził od kwietnia do września t. r. w Wiedniu tenże O. Salerno, z woli króla i na wyraźny rozkaz Klemensa XI, spodziewającego się przez ten związek nawrócenia całej Saksonii.
Nawrócenie królewicza szło teraz prędkiem tępem. Nie w Rzymie jednak, jak pierwotnie zamierzano, aby nie zwrócić przed czasem uwagi
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/148
Ta strona została przepisana.