cyi 1638 r.) do połowy rady, urzędów, cechów i milicyi miejskiej, a dla wynagrodzenia »dyshonoru Bogu i Maryi«, na oddanie OO. Bernardynom, których w Prusach Franciszkanami obserwantami nazywano, dawnego ich kościoła N. M. P. i klasztoru, już koło 1540 r. na zbór i szkołę luterską zamienionego. Jezuitom wkońcu za wyrządzone szkody, miasto zapłaci 34.600 zł. pruskich. Wykonanie dekretu powierzone komisyi królewskiej z 20 osób, z wojewodą chełmińskim Rybińskim na czele, która przybycie swe w asystencyi wojska, zapowiedziała Torunianom na d. 5 grudnia.
Za skazanymi, zwłaszcza Roesnerem i Zerneckem, wstawiał się listem 28 listopada) zuchwale, potem przez rezydenta Schwerina, król pruski, żądając skasowania dekretu, i nowego mieszanego sądu. Wzywał też (5 grudnia) królów Anglii i Danii, aby razem z nim »przeszkodzili rozlewowi niewinnej krwi chrześcijańskiej«. Rezydent gdański Behne, zamęczał króla Augusta prośbami, nasłał nań rezydenta carskiego, którego król nie cierpiał; nuncyusz Santini i sami Jezuici wstawiali się u króla i kanclerza o ułaskawienie burmistrza i Vice-burmistrza. Gdańsk i Toruń w kornych suplikach błagały króla o łaskę. Wszystko nadaremnie, król zasłaniał się uchwałą sejmu z d. 6 listopada, która »wiąże mi ręce«.
Więc nuncyusz chwycił się innego środka, tylko że niepotrzebnie wygadał się z nim przed podkomorzym Lubomirskim. Oto z początkiem grudnia wysłał przez jednego z warszawskich Jezuitów list do rektora Czyżewskiego, nie z rozkazem, ale z prośbą »...bardzo usilnie proszę Wielebność Waszą, ażeby swoich (braci delatorów) zmusił i przykazał im, iżby względem tych dwóch mężów (Roesnera i Zerneckego) od wszelkiej akcyi się wstrzymali«. Wieść o wrzekomej inhibicyi nuncyusza rozpuścił w Toruniu sam Lubomirski, który z wojskiem wszedł tam 3 grudnia i zaprowadził stan oblężenia. Cieszyli się dyssydenci, szemrała głośno szlachta, grożąc Jezuitom, że skoro w tym głównym punkcie ustąpią, to wykonania innych punktów niech się nie spodziewają. Ale właśnie o wykonanie tych innych punktów, prosił usilnie nuncyusz Lubomirskiego w drugim liście, przez tegoż warszawskiego Jezuitę do niego wysłanym. Tymczasem co się dzieje? Poseł nuncyusza z obydwoma listami, przybył do Torunia, będącego już w mocy Lubomirskiego, i na jego rozkaz wprost od bramy wprowadzony został do niego. Wiedząc od nuncyusza o liście do rektora, zatrzymał Lubomirski obydwa listy, i dopiero po wykonaniu wyroku, doręczył list nuncyusza rektorowi.
Ten ustępując zdaniu teologów, których się radził, i naleganiom oburzonej na nuncyusza szlachty, polecił bratu Wolańskiemu, złożyć w samosześć przysięgę na wszystkich obżałowanych, według podwójnej roty w dekrecie wyrażonej, d. 5 grudnia o godz. 4 w sali sądowej, zaraz jednak prosił sędziów o darowanie życia burmistrzom, byle katolikami zostali, owszem pod tym warunkiem gotów wszystkim darować, zapomnieć krzywdy. Korzystał z tego, po długich wahaniach się, jeden Zernecke, któremu na prośby żony i szlachty chełmińskiej, komisya przedłużyła termin wyroku do 9 grudnia, a król przysłał tymczasem ułaskawienie. Na 9 innych wykonano krwawy wyrok 7 grudnia; burmistrz ścięty o 4 rano w dziedzińcu ratusza, i uczczony wspaniałym pogrzebem; reszta między 9 a 11 rano egzekwowana przez pijanego kata, na rynku otoczonym wojskiem.
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/154
Ta strona została przepisana.