zuickiego majątku i dla ścigania rozdrapywaczów jego, ustanowiono, także na wniosek Młodziejowskiego, dwie komisyę sądowe, każda z 32 osób złożona, ale 5 komisarzy wystarczy do kompletu.
Na mało się one przydały, skoro w komisyach rozdawniczych rej wodzili znani z niecnoty ludzie, Poniński i Gurowski, biskupi Massalski i Młodziejowski, których nuncyusz Garampi 8 czerwca 1774 r. skarży do Rzymu, iż »zainstygowali sekularyzacyę dóbr pojezuickich, owszem przywłaszczyli sobie znaczne sumy, pozwolili na zabór kielichów, sreber i naczyń kościelnych, z wielkiem zgorszeniem ludu, wypada więc zapobiedz temu jak najprędzej, upominając ich surowo«. Lwią część dóbr i kapitałów pojezuickich zagarnęli więc najprzód komisarze rozdawniczy, potem członkowie delegacyi, potem protegowani przez jednych i drugich petenci, dalej dworzanie i faworyci królewscy, w końcu ci, którzy się komisarzom rozdawniczym dobrze opłacali. Wstrętne łapownictwo grało tu ważną rolę. Król, do którego komisarze referować się mieli, podpisywał przywileje na emfiteuzę, często na polecenie faworytek. Zdał to potem na kanclerza Młodziejowskiego, który za każdy dyplom grubo sobie płacić kazał.
Dzięki tym okolicznościom, dobra pojezuickie, szacowano zazwyczaj niżej taksy lustratorów i oddawano za bezcen prawie w wieczystą dzierżawę. Kapitały także pojezuickie, zdjąwszy z pewnych hipotek, pożyczano krociami tysięcy członkom komisyi i delegacyi, zadłużonym po uszy, bez dostatecznej rękojmi. Realności miejskie nie miały nawet swej »tabeli«, czyli spisu i oszacowania, rozdawano je, brano, lub sprzedawano dowolnie. Dosyć powiedzieć, że 1775 r., dochód z dóbr ziemskich pojezuickich, oszacowanych według lustracyi na 32 miliony złp., wynosił 424.118 złp., a wynieść był powinien, licząc 5%, 1,600.000 złp.
Taka gospodarka rozdawniczych komisyi przerażała nuncyusza. Napróżno szukał ratunku w Rzymie 18 maja i 8 czerwca 1774 r. Napróżno w nocie do króla i sejmu, przypominał, że w myśl kasacyjnego brewe, dobra pojezuickie powinny pójść w zarząd biskupów i na duchowne obrócone być cele. Napróżno »rada edukacyjna« przez swych delegatów wołała o pieniądze, bo nie ma czem profesorów opłacić, uciekają więc od szkół, domagała się wykazów, rachunków. Komisarze rozdawniczy kradli dalej i pozwalali kraść drugim swobodnie, nie troszcząc się wcale o edukacyę narodową. Wprawdzie na 3-ej reasumcyi sejmu d. 3 października 1774 r. biskupi Turski i Okęcki biadali nad »uronieniem« dóbr pojezuickich, ale zamydlił sejmowi oczy największy tych dóbr rozdrapywacz Poniński. Także na ostatniej reasumcyi sejmu 27 i 28 marca 1775 r. domagali się, marszałek w. k. Lubomirski i poseł łęczycki Jerzmanowski, aby rozdawnicze komisye złożyły przed sejmem ścisły rachunek, ale Poniński nie dopuścił do tego. Dopiero na następnym sejmie 26 sierpnia 1776 r., wskutek usilnych zabiegów komisyi edukacyjnej, wyznaczono z prawych przeważnie obywateli złożoną »komisyę egzaminacyjną«, do zbadania czynności i rachunków komisyi edukacyjnej, dwóch rozdawniczych i dwóch sądowych. Referent, poseł podolski Kazimierz Lipiński, odczytał 18 października długi »raport« a raczej akt oskarżenia przeciw komisyom rozdawniczym, w formie 36 pytań dla koronnej, 23 pytań dla litewskiej, 8 pytań dla sądowej koronnej, litewska bowiem nie przedłożyła aktów. Broniły się komisyę jeszcze dłuż-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/269
Ta strona została przepisana.