pozostać »jako zgromadzenie« przy edukacyi, oświadczyli się pierwszych dni października przez ks. Łuskinę, z gotowością oddania wszystkich dóbr zakonu na rzecz skarbu rzpltej.
To dobrowolne opuszczenie się Jezuitów, ośmieliło sąsiadów do coraz większej drapieżności, tak, że przed zjawieniem się lustratorów majątki były już dobrze spustoszone. Niesumienni lustratorowie i komisarze rozdawniczy, dokonali reszty; dla ex-Jezuitów nic nie zostało, nawet onych 300.000 złp. nie było z czego przez pierwsze 3 lata wypłacić profesorom, ex-Jezuitom, pomimo, że sam król, przez kanclerza litewskiego Czartoryskiego i podkanclerzego Chreptowicza, wzywał 22 września rektora akademii wileńskiej, Skorulskiego i Jezuitów litewskich, aby przy szkołach pozostali jak byli. Napróżno w delegacyi 9 lutego 1774 r. biskup łucki Turski, domagał się »kompasyi dla zdesperowanych« ex-Jezuitów, domagały się tego głosy kilku posłów sejmowych, i nota nuncyusza do króla i sejmu. Jeszcze na sejmie następnym, 18 października 1776 r. poseł podolski Lipiński przypominał, że »osoby zgaszonego zakonu«, doznawszy »zawodu w partycypowaniu z sumy 300.000 złp., wyznaczonej dla nich konstytucyą sejmu przeszłego«, proszą o wyznaczenie stałych pensyi. Wprawdzie w listopadzie 1774 r. przeznaczono dla 35 ex-Jezuitów »inwalidów« krakowskie kolegium św. Piotra na mieszkanie, z pensyą 500 złp. dla księży, 300 złp. dla braci; drugi taki »dom emerytów« miał być otwarty w Wilnie dla 30 osób, po różnych zaś kolegiach umieszczono do 40 starców i kalek ex-jezuickich — ale tej pensyi nie wypłacano wcale, albo dochodziła nieregularnie, a w dodatku straszono ich, że im zostanie zamkniętą, bo nie starczą dochody z dóbr ich dawnych. Więc oni »strapieni« podali królowi 1775 r. memoryał, dowodząc jasno, że dobra te z wielu tytułów były i są »nasze«; że nie wspominając swych zasług w Kościele i ojczyźnie, z prawa Bożego i z tekstu klemensowego brewe, z dóbr tych wyznaczone im być powinno utrzymanie aż do śmierci, jak to się już stało w innych krajach. Wyznaczyła je delegacya, »żądamy tylko, aby się temu prawu zadość uczyniło... niewymuszonym, niewyszukanym jakimś stylem, ale ciężkim żalem, nie czernidłem, ale gorżkiemi łzami o pomoc żebrząc, piszemy do Ciebie, miłościwy nasz Panie«. Król, sam w długach po uszy, wobec drapieżności komisyi rozdawniczych bezsilny, nie mógł dać pomocy »strapionym inwalidom«. Cierpieli więc nędzę, której jakąś ulgę przyniosła komisya edukacyjna, wypłacając im od 1776 r. pensyę regularniej.
Młodsi, zdolniejsi, z zamożnych rodzin ex-Jezuici, nie potrzebowali oglądać się na pensyę, przygarnęło ich społeczeństwo szlacheckie. Klerycy wrócili do stanu świeckiego, albo przenieśli się do innych zakonów i seminaryów duchownych. Księża, jedni pozostali przy 36 pojezuickich szkołach, drudzy zamieszkali po dworach pańskich jako kapelani, sekretarze, pedagodzy; inni jako duszpasterze i kaznodzieje, pracowali przy katedrach i na parafiach; inni wreszcie zasiedli w stalach kanonickich lub na tronie biskupim, jak: Adam Naruszewicz, biskup smoleński, potem łucki † 1796 r. Ignacy Raczyński, ostatni arcybiskup gnieźnieński † 1823 r. Andrzej Gawroński, biskup krakowski do 1813 r. Jan Paweł Woronicz, biskup krakowski, potem prymas Królestwa polskiego † 1829 r. Jakób Dederko, pierwszy biskup miński † 1829 r. Dawid Pilchowski, sufragan i admini-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/271
Ta strona została przepisana.