rzekł dobre słowo przemówić za nimi do cesarza Pawła. Niestety, w Petersburgu Siestrzencewicz przerobił legata do tyla, że ten odpowiadając na list vice-jenerała, który prosił legata o poparcie u papieża, nietylko wymówił się od tego, ale zastrzegł się, że uprzejmością swą dla Jezuitów orszańskich, wcale »nie chciał uznać tego zgromadzenia jako istniejący zakon, który brewem Klemensa XIV dawno już zniesiony«. Pomimo to, przekonawszy się naocznie, że sprawa katolicka w Rosyi stoi głównie pracą i szkołami Jezuitów, nawiązał korespondencją z Piusem VI w celu przywrócenia zakonu w tem państwie.
Tymczasem Paweł I zwiedzając prowincye litewskie, przybył 7 maja 1797 r. do Orszy, i nazajutrz rano kazał się zaprowadzić wraz z małżonką i synami, Aleksandrem i Konstantym, do jezuickiego kościoła. Nie przygotowani na to Jezuici, przyjęli go jak mogli najświetniej. On całą godzinę bawił w kolegium, rozmawiając z vice-jenerałem i O. Gruberem. Odchodząc, kazał im być dobrej myśli, bo »zawsze was ceniłem i cenię wysoko«.
Śmierć 78-letniego vice-jenerała Lenkiewicza 10 lipca 1798 r., zmusiła jego zastępcę O. Franciszka Kareu, prosić przez Siestrzencewicza o pozwolenie cesarskie na wybór nowego vice-jenerała. Nie ufając metropolicie, który dopiero co wydał »regulament dla zakonów i kościołów katolickich w cesarstwie«, niweczący autonomię zakonów, oddanych odtąd pod władzę biskupów, napisał O. Gruber list wprost do Pawła I, prosząc o to samo. Jakoż na rozkaz cesarza, świeżo utworzone według myśli metropolity justic-kolegium katolickie, wydało w grudniu 1798 r. dekret, pozwalający na wybór jenerała z klauzulą wszelako, że nominacya prowincyałów i przełożonych nie do vice-jenerała, ale do metropolity należy. Nie zważając na klauzulę, O. Kareu zwołał trzecią jeneralną kongregacyę do Połocka na dzień 27 stycznia 1799 r., która 1 lutego obrała go, prawie jednomyślnie vice-jenerałem.
Pierwszem jego staraniem było, uwolnić zakon od opieki metropolity i justic-kolegium i wyjednać u Pawła I pismo do Piusa VI, więzionego przez dyrektorat francuski w Walencyi, o przywrócenie zakonu w Rosyi. W tym celu wyprawił OO. Grubera i Józefa Kamieńskiego do Petersburga, gdzie jeszcze przebywał legat Litta.
Od niego i z listów papiezkiego sekretarza ex-Jezuity Marotti, dowiedział się Gruber, że Pius VI przez wzgląd na dwór madrycki, nie może wydać restytucyjnego brewe na świat cały, ale że gotów na życzenie pojedyńczych książąt, przywrócić zakon w ich państwach. Niestety wskutek intryg metropolity, który na wieść o uwięzieniu Piusa VI, 20 lutego 1798 r. marzył o niezależności kościoła katolickiego w Rosyi, któregoby on był patryarchą, legat otrzymał z końcem marca 1799 r. rozkaz opuszczenia w 24 godzinach stolicy i cesarstwa. O. Gruber pozostał sam i przez 4 miesiące starał się napróżno przez dygnitarzy cesarskich, Naryszkina, Pahlena, Łopuchina i Szeremetjewa o audyencyę u cesarza. Nareszcie,