zdolności i niewielkiej nauki«. Dlatego radził mu przyjąć do boku swego tęgiego teologa Jezuitę i znosił się w tej mierze z jenerałem Lajnez.
Prymas nie był przeciwny, owszem przyrzekł mówić z królem podczas sejmu o wprowadzeniu Jezuitów do Polski i ofiarował się na fundatora pierwszego kolegium. Skończyło się na »pobożnych pragnieniach«; prymas obłożnie chory, na sejm nie przybył, umarł 19 stycznia 1559 r.
Następca jego, podkanclerzy koronny Przerębski, mąż stanu i polityk »wezwał mnie nagle, donosi dalej Kanizyusz, do siebie... i po przyjacielsku prawie upewniał, że o nic się tak nie troszczy, jak o założenie kolegiów jezuickich w Polsce«. Już w lecie pragnie sam założyć jedno kolegium, potem założy kilka, bo »dochody jego z jednego tylko roku na to wystarczają«.
Był to lep na Kanizyusza. Paweł IV zwlekał z prekonizacyą Przerębskiego, on zaś spodziewał się ją otrzymać za wpływem Jezuitów. Nie stało się to, więc bez prekonizacyi instalował się na prymasostwo; o kolegiach jezuickich nie myślał. Zrozumiał to Kanizyusz: »Wszystko kończy się tu na pięknych słówkach, pisał do Lajneza, biskupi starzy, niedołężni, więcej dbają o swoje zdrowie jak o owieczki«.
Szczersze były obietnice »przebogatego« biskupa płockiego Noskowskiego, założenia w Pułtusku, na miejsce kolonii akademickiej, kolegium i szkół jezuickich, ale stało się to dopiero po 6 latach.
W Piotrkowie na sejmie nuncyusz i Kanizyusz mieli 15 grudnia posłuchanie u króla »znudzonego i poziomo myślącego«. Proponował on synod, na który zaproszeniby byli i różnowiercy, odpychał wszelkie ostrzejsze środki przeciw różnowiercom, których on, biskupi i kanonicy przyjmują u siebie i na uczty zapraszają, czem ośmieleni »podczas sejmu odprawiają publiczne nabożeństwa, lekko traktując króla«, na sejmie zaś domagają się wykluczenia biskupów z senatu i od elekcyi króla, »papieża znieść nie mogą, przeklinają legata«.
Gdy się tak nie zrobić nie mogło dla sprawy katolickiej w Piotrkowie, w samą porę jenerał Lajnez odwołał 19 stycznia 1559 r. Kanizyusza do Augsburga na sejm rzeszy, na którym chciał go mieć cesarz Ferdynand; dopiero 10 lutego pozwolił nuncyusz na jego odjazd.
Czteromiesięczny pobyt Kanizyusza w Polsce, oswoił króla, jego ministrów i biskupów z myślą wprowadzenia Jezuitów do Polski. Upłynęło jednak lat pięć, zanim tam przybyli. Różnowiercy broili dalej a coraz zuchwałej, gryźli się między sobą, to znów godzili na zjazdach, a wszyscy uderzali na aryanów jako »wiarę mahometańską, żydowską«, na sejmie zaś 1562 r. przeforsowali uchwałę na podstawie statutów jedlińskiego i czerwińskiego: Neminem captivabimus nisi jure victum — nemini bona confiscabimus, nisi prius praecedat judicium nostrum, aby »starostowie nijakiem (a więc i biskupom) inakszej egzekucyi nie czynili, jeno jako w statucie Jagiełłowym in Jedlna stoi«.
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/30
Ta strona została przepisana.