Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/307

Ta strona została przepisana.

kowskiego Skórkowskiego, objął tenże urząd prefekta nauk w klasztorze Bożego Ciała XX. Kanoników Augustyanów i na nim umarł 1835 r.
Powoli bardzo topniały uprzedzenia szlachty, pomimo, że sto kilkadziesiąt rodzin szlacheckich, oddało im synów na wychowanie w szkołach i konwiktach. W polsko-szlacheckich kołach, uważano Jezuitów za złych Polaków, popleczników austryackiego rządu, chociaż ten rząd, we Lwowie zarówno jak w Wiedniu, podejrzliwem okiem patrzał na wyłamywanie się ich z pod praw józefińskich i na ich prace misyjne, a po ustąpieniu z gubernatorstwa (2 czerwca 1846 r.) arcyksięcia Este, okazywał się im wprost niechętny. Ogół też inteligencji, w miarę jak do niej dochodzimy prądy rewolucyjne od Zachodu, nie lubił Jezuitów, patryoci zwłaszcza radykalno-demokratyczni, nienawidzili ich, jako wrogów wolności, podporę despotyzmu. Pamiątką tej niechęci, jest rola Jezuitów, w głośnej kiedyś powieści Edmunda Chojeckiego »Alkhadar« (3 tomy, Paryż 1854 r.), w której usiłował odmalować szlachtę galicyjską przed r. 1848.
To też gdy rewolucya w styczniu 1848 r. wymogła na królach konstytucyę w Sycylii i Neapolu, w Toskanii i Sardynii, a w lutym, wywróciwszy tron Ludwika Filipa, ogłosiła rzeczpospolitą francuską, to już pochodowi jej nic nie mogło położyć zapory. W marcu, ogarnęła ona całe Niemcy, Austryę i sam Wiedeń, a przy bezradności starego cesarza i jego doradców, po ucieczce Metternicha, rząd dostał się w ręce klubów i młodzieży akademickiej; anarchia zapanowała w stolicy.
We Lwowie dowiedziano się o tem już 18 marca wieczorem. Nazajutrz wniesiono petycye do tronu, na ręce gubernatora Stadiona o prawa narodowe i autonomię i utworzono Radę narodową. Cesarz nadał konstytucją dla całej monarchii, a więc i dla Galicyi, pozwolił akademikom na formowanie gwardyi narodowej, zawiązały się też partye umiarkowane i radykalne, ale te ostatnie wzięły górę. Jezuitom przy kościele św. Mikołaja urządzono 17 kwietnia kocią muzykę i wybito okna, a klub »Postępu« wezwał ich do dobrowolnego rozejścia się, bo dom ich potrzebny na koszary gwardyi narodowej. Oni odmówili, więc patryoci »Postępu« wysłali czemprędzej petycye do tronu, o wypędzenie Jezuitów, opatrzoną w liczne podpisy z kół liberalnych i radykalnych. Nadeszła ona w porę, właśnie bowiem gwardye i kluby akademickie w Wiedniu, domagały się od ministra spraw wewnętrznych barona Pillerstorfa, rozpędzenia Redemptorystów. Minister dopisał na petycji Wiedeńczyków »i zakonu Jezuitów«, na radzie ministrów przeprowadził wniosek wygnania i przedłożył 7 maja cesarzowi do podpisu. Nazajutrz 8 maja »Gazeta wiedeńska« nr. 128, ogłosiła dekret banicyjny na kongregacja Redemptorystów i Redemptorystek, »a także na zakon Jezuitów«, bo dały powód do zakłócenia publicznego pokoju, nie odpowiadają swemu przeznaczeniu i są niepotrzebne. Dnia 17 maja sam cesarz opuścił Wiedeń, aby w Insbruku radzić o całości monarchii. Przyzwał do rady Stadiona ze Lwowa, który nie spieszył z wykonaniem dekretu 7 maja, owszem przyrzekł Jezuitom, wyjednać u cesarza jego unieważnienie, a przynajmniej wolny pobyt w Galicyi.
Cztery kolegia, w Tarnopolu z szkołami i konwiktem szlacheckim, w Starejwsi z domem nowicyatu, w Nowym Sączu z szkołami, we Lwowie św. Mikołaja z konwiktem szlacheckim, posiadali wtenczas Jezuici w Gali-