Biskup przemyski Gołaszewski wprowadził za zgodą rządu 1821 r. Jezuitów do Tuchowa, własności niegdyś opactwa Benedyktynów tynieckich, zniesionego 1816 r. Parafią zarządzał staruszek Benedyktyn Ganter, w klasztorku za rzeką Białą rezydował Andrzej Ankwicz, gdyż ks. Felicyan Toriani umarł 29 kwietnia t. r. W myśl biskupa, Jezuici mieli onych wiekowych Benedyktynów wyręczyć w pracy, a po ich wymarciu objąć nie probostwo tuchowskie, ale ów klasztorek za Białą, przy którym kościół niewielki z cudownym obrazem Matki Boskiej. Jakoż 6 misyonarzy znalazło dość pracy, bo nieustająca prawie trwała tam misya, z powodu 7 wielkich ośmiodniowych odpustów.
Po śmierci Benedyktyna Gantera 1827 r., rząd powierzył Jezuitom tymczasowo administracyę dóbr i gospodarstwo, kapitał jednak w 15 obligacyach z rocznym procentem 277 florenów zabrał na rzecz funduszu religijnego. Gdy kilkoletnie starania biskupa tarnowskiego Pisztka i Jezuitów o zwrot obligacyj okazały się daremnemi, rozkazał prowincyał Rafał Markijanowicz zwinąć misyę tuchowską 1842 r. Przy kościele za Białą osiadł świecki ksiądz komendarz. Dziś tam OO. Redemptorzyści, jako trzeci z rzędu zakon w Tuchowie.
Szczęśliwiej powiodło się z domem w Łańcucie hr. Artura Potockiego. Miasteczko zniszczył pożar 1820 r., a z niem klasztor dominikański, w którym jeden tylko mieszkał zakonnik. Ten przeniósł się do swych braci w Dzikowie, spalony klasztor rząd przerobił na szpital wojskowy, fundacyjne wsie Krzemienicę i Dębinę zabrał na fundusz religijny. Parafią łańcucką (6.650 dusz) zarządzał wiekowy schorzały proboszcz Antoni Gajewski, podołać nie mógł pracy, tem mniej obsłużyć kaplicę zamkową.
Więc hr. Potocki, dowiedziawszy się o przybyciu białoruskich Jezuitów, prosił prowincyała Świętochowskiego i biskupa Gołaszewskiego, o dwóch misyonarzy, Chaniewskiego i Samujłę, na pomoc proboszczowi. Gdy ten umarł 1823 r., umyślił hrabia, za zgodą biskupa, powierzyć im zarząd parafii i w tym celu założyć »małe kolegium«, uposażone dochodami z probostwa i deputatem w naturze z skarbu łańcuckiego, jaki przedtem otrzymywali Dominikanie. Pozwalał na to cesarz, ale zwlekała nadworna kancelarya; nie spieszył też prowincyał, bo do przemiany świeckiego beneficium na zakonne, potrzebna dyspensa papiezka, a na otwarcie nowego domu pozwolenie jenerała.
Zniecierpliwiony zwłoką hr. Potocki, ponowił 1830 i 1833 r. prośbę u cesarza, aby zezwolił na otwarcie »rezydencyi« jezuickiej w Łańcucie dla 4 księży, którzy od szeregu lat tymczasowo obsługują parafię łańcucką. Ofiarował się wymurować dla nich dom mieszkalny, ale ponieważ dochód z probostwa nie starczyłby na ich utrzymanie, domagał się, aby rząd oddał wsie Krzemienicę i Dębinę, zapisane przez Stanisława Lubomirskiego 1650 r. Dominikanom, z warunkiem, aby pomagali w duszpasterstwie. Rząd po długich układach, pozwolił, dopiero jednak 1839 r. rzeczone wsie przepisano z funduszu religijnego na dotacyę Jezuitów w Łańcucie, które wraz
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/319
Ta strona została przepisana.
§. 153. Niedoszła rezydencya w Tuchowie 1821—1843. — Dom w Łańcucie. 1820—1890.