lewym brzegu rzeki Kamienicy, jeszcze po dziś dzień nieuspokojone zupełnie.
Szlachta sądecka po dworach, pozostała Jezuitom obcą, nawet ta, która synów do gimnazyum posyłała, bo uważała ich za zbyt lojalnych dla rządu, a w gimnazyum, niemieckiem zresztą, uczyli przeważnie magistrowie Niemcy i Czesi. Pomimo to, starosta wykrył 1838 r., zaraz w pierwszych tygodniach objęcia szkół przez Jezuitów, »nader niebezpieczną« propagandę polską. Oto studenci retoryki, Tadeusz Kozłowski i Józef Kapuściński (powieszony 1849 r. we Lwowie za polityczne zabójstwo burmistrza pilzneńskiego Markla), czytali »zakazane książki« rewolucyjne, i dawali do czytania dwóm innym. Uwięziono ich, badano i wygnać kazano ze szkół. Wstawiał się za nimi rektor Rahoza, ale z gubernium odpowiedziano mu przez prowincyała, że to übel angebrachte Humanität. Wypadek ten nie miał dalszych skutków, bo już następnego roku cesarz pozwolił na erekcyę maryańskiej Sodalicyi studenckiej »na warunkach jak w Tarnopolu«, do rozruchów zaś 1846 i 1848 r. żaden z sądeckich uczniów nie był wmieszany, chociaż byli między nimi znaczni później w kraju mężowie, jak: Albin Dunajewski kardynał biskup krakowski, Józef Sembratowicz metropolita Rusi, Possinger vice-namiestnik Galicyi, Maciej Czyszczan prezydent apelacyi w Krakowie i t. d.
W mieście byli Jezuici lubiani. Kupiec Kosterkiewicz, aptekarz Wójcikowski, Anna Męcnarowska, świadczyli im dobrodziejstwa. Po ogłoszeniu konstytucyi 1848 r., ludność zebrała się przed kolegium i zrobiła Jezuitom owacyę, »niech żyją, vivant«. Tem niespodziewaniej spadł na nich dekret rozproszenia 8 maja. Więc w czerwcu, prefekt szkół Lipiński, rozdał uczniom świadectwa; księgi, akta i klucze gimnazyum wręczył staroście Bocheńskiemu a d. 24 września świeccy nauczyciele objęli szkoły.
W dawnym klasztorku, przy kościele, ogrodzie i młynie, pozostało 3 księży i tyleż braci, nowe kolegium obrócono na koszary, r. 1855 na gimnazyum, ale już 1850 r. intabulowano na rzecz funduszu naukowego.
O zwrot tego gmachu, a przynajmniej dawnego domu aptekarskiego, prowadzili superiorowie od 1866—1880 r. proces z prokuratoryą skarbu państwa we Lwowie, ale go przegrali. Owszem rząd domagał się od Jezuitów, aby klasztorek ponorbertański nabyli na własność. Układy trwały od 1883—1905 i skończyły się kontraktem kupna za 7.500 złr.
Po dekrecie restytucyjnym 1852 r. dom sądecki otrzymał nazwę rezydencyi. Kilku, wiekowych zazwyczaj Jezuitów, pracowało na ambonie i w konfesyonale; odwiedzali też chorych, zwłaszcza podczas cholery 1855 i 1873 r.; jeden był od 1855 r. kapelanem więziennym. Superior Peterek wskrzesił kult Serca Jezusowego i zaprowadził arcybractwo Niepokalanego Serca Maryi. Superior Kolinek zaprosił 1880 r. kler świecki na rekolekcye w rezydencyi, które odtąd powtarzały się niemal corocznie. Gruntownem odnowieniem kościoła zajął się, przy pomocy brata zakrystyana Franciszka Stankiewicza, superior Kiciński 1890 r.
Aliści w wielkim pożarze miasta 17 kwietnia 1894 r., spłonęły dachy i wieże kościoła, stopiły się dzwony, okopciło się świeżo odmalowane wnętrze świątyni; rezydencya równie jak gimnazyum i młyn spalone, iż tylko gołe mury sterczały, parkan ogrodu i wiele drzew zniszczył płomień. Po-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/324
Ta strona została przepisana.