Misye jezuickie w Wielkopolsce, wskrzesiły życie katolickie w ludzie i szlachcie, więc ta opatrzyła im stałe mieszkanie »dom misyjny« najprzód w Obrze, potem ustępując przed dokuczliwością naczelnego prezydenta Puttkamera, w Śremie 1854 r., jak to wspomniałem wyżej (str. 288). Wobec rządu występował jako właściciel odnowionego w jesieni 1854 roku »klasztorku« śremskiego, pan Kęszycki, później Michał Mycielski, Jan Koźmian i Kajetan Morawski z Jurkowa. W lutym 1855 roku, odrazu 10 księży i 3 braci zamieszkało w klasztorku. Misyonarze pracowali w odnowionym t. r. swym kościółku i w farze śremskiej, zaproszeni przez życzliwego im proboszcza Mentzla, i rozjeżdżali się na misye ludowe po Księstwie.
Nie podobało się to Puttkamerowi i gorszemu od niego następcy Boninowi, więc uzyskali w ministeryum kultu dwa obostrzenia, raz, że Jezuitom obcokrajowym nie wolno mówić kazań, spowiadać i t. d., tylko w własnym kościele śremskim; powtóre, że o każdej misyi donieść mają przez landrata do regencyi i uzyskać pozwolenie rządu. Nie przestrzegał bardzo ściśle tych przepisów gorliwy misyonarz, O. Teofil Baczyński, więc w maju 1861 r. ober-prezydent Bonin, rozkazał mu opuścić Księstwo i wracać do Galicyi.
Wynagradzało te i inne dokuczliwości rządu, przywiązanie ludu, życzliwość kleru i szlachty, objawiająca się w ofiarności dla kościółka i domu, który krom ogrodu, żadnego nie miał uposażenia. Po odwołaniu superiora Praszałowicza do Galicyi, sprawował rządy 1865 r. O. Michał Mycielski, skoligacony z całem prawie Księstwem. Rząd także pruski, odkąd ster jego objął hr. Bismark, który nosząc się z wielkimi planami upokorzenia Austryi i Francyi, a postawienia Prus i Niemiec na czele państw Europy, potrzebował poparcia 10 milionów katolików, ustąpił znacznie z swej dokuczliwości względem Jezuitów. Owszem podczas wojny z Austryą, superior Mycielski wezwany został w lipcu 1866 r., przez naczelnego kapelana armii, do posługi duchownej przy korpusie gwardyi, rozłożonym w okolicy Królowogrodu (Koenigrätz) i dla jeńców austryackich, za co otrzymał krzyż żelazny zasługi.
W tymże czasie, po łaskawym, ale nie dość silnej woli arcybiskupie Przyłuskim, zasiadł na stolicy gnieznieńsko-poznańskiej arcybiskup Mieczysław Ledóchowski, energiczny, wielkiego zrazu poważania u rządu, mniej popularny u kleru i szlachty, ale Jezuitom dla ich karności i poświęcenia życzliwy. Prace, ich misyjne rozłożył na kongregacyi dziekanów 1866 i 1867 r. na dekanaty, wyznaczając na lat 9 każdego roku inne, a w nich parafie potrzebujące bardziej pomocy duchownej. Misyonarzom ofiarował na podróże roczny ryczałt 1.000 talarów.
Rządy też prowincyi objął, w sile wieku, śmiałej inicyatywy O. Szczepkowski. Ten korzystając z przyjaznych, jak nigdy okoliczności, postanowił dom śremski powiększyć i zamienić na kolegium z domowem studyum filozoficznem. O pozwolenie na to starać się trzeba było u Bismarka i ministra Eulenburga. Superior Mycielski i O. Jackowski puścili się na kwestę po Księstwie i Prusach; jałmużny w pieniądzach i materyale bu-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/328
Ta strona została przepisana.
§. 157. Kolegium w Śremie, w Księstwie poznańskiem, archidyecezyi gnieznieńsko-poznańskiej. 1854—1872.