Leona XIII, i ugody Stolicy św. z cesarstwem 1883 r., która jednak nie zdjęła banicyi z Jezuitów, otwarli z jałmużny biskupa wrocławskiego Herzoga, rezydencyę na samej granicy Śląska austryackiego w Zuckmantel, z którego urządzali wyprawy misyjne na Śląsk pruski. Pomagali im w zbożnej robocie OO. Tauer, Wagner, Langer, Peter, a dla Polaków, Marchewka, Mühl i inni polscy Jezuici.
Trwało to aż do 1905 r., w którym przy pomocy kardynała biskupa wrocławskiego Koppa, otwarto »dom rekolekcyjny« św. Józefa w Czechowicach pod Dziedzicami, na granicy austryo-prusko-rosyjskiej, a rezydencyę w Zuckmantel, jako już niepotrzebną, zwinięto.
Odrodzonej po 1848 roku prowincyi galicyjskiej, brakowało własnego studyum teologicznego. Wysyłano młodzież do Lavalu w Francyi lub do Insbruku w Tyrolu, co oprócz innych niedogodności, pociągało znaczne koszta. Śmiałego animuszu prowincyał Szczepkowski, odważył się na otwarcie kolegium w Krakowie, gdzie anti-jezuickie uprzedzenia były najsilniejsze. Dopomogli mu w tem, opat kanoników lateraneńskich Stanisław Słotwiński, ks. Zygmunt Golian, prałat Matzke, i biskup administrator krakowski, Antoni Gałecki, który wyjednał u rządu prawo osiedlenia się Jezuitów w Krakowie.
Więc zacny opat, wynajął kamienicę swego klasztoru Bożego Ciała na Kazimierzu za 1.600 złr. rocznie, na kolegium, otwarte 18 października 1867 r., w którem odrazu zamieszkało 41 osób; z tych 6 profesorów, 13 młodych teologów, 14 filozofów. Księża pracowali w ogromnym kościele Bożego Ciała, a także po innych kościołach krakowskich, zapraszani przez proboszczów.
W następnym roku, przeniesiono kolegium z żydowskiego Kazimierza na Wesołą, do własnego »pałacyku angielskiego« z ogrodem, nabytego z ojcowizny ks. Wójcikowskiego za 26.000 złr., a przerobiwszy parterowy dom od ulicy na kościółek, wprowadzili jezuicki porządek kazań i nabożeństw.
Właśnie rozpoczynała się w Austryi »nowa era« liberalizmu politycznego ale i sekciarskiego. Krytykować papieża, wykrzykiwać na księży i zakony, należało do dobrego tonu. Więc i w Krakowie, młodzi ludzie zaczepiali idących ulicą Jezuitów, a gdy w lipcu 1869 r. odkryto obłąkaną Barbarę Ubryk, Karmelitankę bosą na Wesołej, urządzili napad na klasztor. Odegnała napastników policya, więc oni rzucili się na poblizkie kolegium Jezuitów, wytłukli okna, a wysadziwszy furtę, zbili i poranili 70-letniego rektora Baworowskiego, wyłamali też bramę ogrodową i gotowali dalsze spustoszenie, przeszkodziła jednak kompania wojska.
W lat kilka potem 1877—1879 r., rektor Horzak, wymurował połowę dwupiętrowego kolegium, drugą wraz z trzeciem piętrem nad całym gmachem, wyprowadzono później. Nowe kolegium, nazwane maximum, bo