Na synodzie brzeskim od 6—10 paźdz. 1596 r., Skarga był jego sekretarzem i pisarzem, Jezuici: Laterna, Nahaj i Rab, teologami; ale do dysputy z dysunitami nie przyszło, bo ci z legatem patryarchy carogrodzk. Niceforem i kciem Ostrogskim na czele, urządzili osobny soborczyk w Brześciu, i na synod się nie zjawili. Wiadomo, że władycy, przemyski Kopestyński i lwowski Bałaban, lubo akt unii podpisali, pozostali jednak w schizmie, która pod osłoną najprzód kcia Ostrogskiego, potem kozaków, intrygą emisaryuszów carogrodzkich patryarchów, zuchwalstwem i uporem bractw stauropigialnych podsycana i zasilana, rozdzieliła Ruś na dwoje, i dopiero synodem zamojskim 1720 r. zniesioną została.
Jak walną usługę oddali Jezuici unii, reformą jedynego ruskiego zakonu Bazylianów, każdy łatwo pojmie. Z unią, z » rzymską wiarą«, przyjmowała Ruś szlachecka i inteligentniejsza, a nawet Bazylianie, także »ob. rządek rzymski«, latynizowała się i polszczała. Dlaczego? Bo łaciński obrządek był panujący w Polsce, miał episkopat, zasiadający w senacie, miał liczny i wykształcony kler świecki i zakonny i bogatą literaturę religijną, czego ruska Cerkiew nie miała. Jezuici też, którym nie o narodowość ruską czy polską, ale o zbawienie dusz ludzkich chodziło, przekonani byli, że wobec nieuctwa ruskiego kleru, (Bazylianie zrazu nieliczni, dopiero w połowie XVII wieku zaczęli rozwijać swą działalność), wobec braku katolickich ksiąg ruskich, łatwiej się zbawić w rzymskim obrządku, jak w ruskim i to przekonanie swoje oznajmili Rzymowi.
Nie ulega wątpliwości, że głównym powodem nieprzyjęcia unii przez władyków przemyskiego i lwowskiego 1596 r., równie jak słabego, zbyt powolnego rozwoju unii a przechodzenia na latynizm, była ta okoliczność, że wbrew paktom unii, 1595 r. spisanym, odmówiono biskupom ruskim senatorskiej godności, i niedopuszczono nawet samemu metropolicie zasiąść w senacie, chociaż dopominał się o to Klemens VIII na 4 zawody u króla i jego ministrów. Stało się to głównie winą oporu łacińskiego episkopatu, który z wyjątkiem Maciejowskiego, Solikowskiego i kard. Radziwiłła, niedowierzał unii, traktował z góry ruskich swych kolegów, jakoby niższych od siebie, bo skromniej uposażonych.
Jezuici, a nawet Skarga, zachowali w drażliwej tej ale doniosłej sprawie neutralność. Dlaczego? Przypuszczam, że równie jak król, nie chcieli sprzeciwić się potężnemu episkopatowi łacińskiemu.
Głośnym na całą Europę wypadkiem, było zjawienie się w Polsce Dymitra Samozwańca, cara Moskwy. Powszechnie przypisywano autorstwo jego Jezuitom — oni zaś podrzędną i to czysto religijną odegrali w nim rolę.
Kto był Dymitr Samozwaniec? do dziś nie wiadomo, ani jaką drogą dostał się do Brahina na dwór kcia Adama Wiśniowieckiego 1603 r. To pewna, że książę Adam uznał go za prawdziwego Dymitra, syna Iwana Groźnego, i polecił go bratu swemu stryjecznemu Konstantemu Wiśniowieckiemu, wojewodzie kijowskiemu, ten zaś wysłał go na dwór swego