i przezeń uzyskał u Pawła V tytuł imperatoris, cesarza z bożej łaski, i dyspenzę dla carowej Maryny, przejścia na obrządek i wiarę wschodnią, a rozumiejąc, że jedno i drugie napotka na poważne trudności u Stolicy św., chciał sobie ją zjednać poselstwem Jezuity, oznajmując o swem wstąpieniu na tron carski i obiecując wielką wojnę turecką w lidze z cesarzem i Polską, byleby mu papież do ligi dopomógł.
Stanęło na tem, że O. Lawicki sprawi poselstwo, a O. Cyrowski pozostanie jako kapelan Polaków i katolików w Moskwie. Jakoż w popim stroju, bo tak się ubierali Jezuici w Moskwie, wyruszył O. Lawicki w drogę, dnia 4 lutego już miał posłuchanie u króla Zygmunta III w Krakowie, nazajutrz podążył z O. Stan. Kryskim do Rzymu, a 11 kwiet. opuścił Rzym z powrotem do Moskwy.
Paweł V gotów był nadać Dymitrowi tytuł imperatora, bo przez nuncyusza Rangoni pytał, czy to nie będzie z urazą Zygmunta. Do Dymitra też wyprawił jeszcze przed przybyciem O. Lawickiego do Rzymu, legata, hrabiego Rangoni, bratanka polskiego nuncyusza, który miał uroczyste posłuchanie u cara 16 lutego 1606; chciał jednak, aby Dymitr zasłużył na tę łaskę, i żądał w instrukcyi danej 10 kwietnia O. Lawickiemu, aby Dymitr, nie czekając dojścia ligi, wydał wojnę Turkom, równocześnie zaś wyprawił posłów swoich do cesarza i polskiego króla o pomoc i posiłki, a nuncyusze poprą gorąco te starania.
Zanim z tą odpowiedzią poseł carski Lawicki zdołał powrócić do Moskwy, zaszły tam ważne wypadki.
Dymitra położenie w Moskwie było istotnie trudne. Wystąpił, nie jako car srogi, okrutny, opierający panowanie na Cerkwi wschodniej, na niewoli i ciemnocie narodu, ale jako imperator, monarcha ludzki, łaskawy, pragnący reformy Moskwy w duchu cywilizacyi zachodniej, zwolennik Rzymu, przyjaciel Polski — i rzecz jasna, został przez swoich niezrozumiany, co gorsza, wzgardzony i znieważony. Trzech braci kniaziów Szujskich, stanęło na czele malkontentów i już w listopadzie 1605 r. detronizacya i śmierć Dymitra była rzeczą postanowioną, czekano tylko na przyjazd Maryny, aby drogie prezenta od Dymitra ze skarbca carskiego dane, nazad przywiozła.
Jakoż przywiozła 12 maja 1606 r. po 4-miesięcznej podróży. Towarzyszyli jej 4 księża Bernardyni samborscy, jako spowiednicy i kapelani, a 5-ty O. Kasper Sawicki, jako kapelan jej orszaku, w rzeczy zaś samej jako ochmistrz i opiekun młodej carowej, dany jej z ramienia nuncyusza. Dymitr zajęty przyjazdem ukochanej Maryny, jej koronacyą 18 maja i festynami, nie myślał o Jezuitach, dopiero 25 maja, na prośbę carowej, dał całogodzinne posłuchanie O. Sawickiemu. Po przyjęciu z rąk jego upominków od papieża i jenerała zakonu, Dymitr rozmawiał wiele o sprowadzeniu prowincyała i Jezuitów, oraz ich studentów z Litwy, w celu założenia kolegium i otwarcia szkół w Moskwie i innych miastach; przechwalał się, że ma sto tysięczną armię gotową do boju, ale nie wie jeszcze, przeciw komu ją wyprawi; tu skarżył się na Zygmunta, który mu tytułu imperatora odmawia; wkońcu objawił życzenie, aby Sawicki pozostał w mieście, i miał każdej chwili wstęp wolny do niego.
W dwa dni potem, 27 maja, Dymitr »zginął od spiskowych«, a z nim
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/57
Ta strona została przepisana.