Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/58

Ta strona została przepisana.

400 Polaków. Marynę i jej frauencymer shańbiwszy, wtrącono do monasteru w Moskwie, potem wraz z ojcem jej Jerzym Mniszchem, który zatarasowawszy się w swem mieszkaniu, bronił do upadłego, deportowano do Jarosławia. Puszczona wolno 1608 r., dała się Maryna zabrać w niewolę Dymitrowi II, i uznała go jak wiadomo, za swego małżonka.
Cóż się stało z Jezuitami? O. Cyrowski nazajutrz po katastrofie, przeniósł się do żołnierzy polskich, trzymanych pod strażą, aby im nieść pomoc duchowną, i razem z nimi za ukazem cara Wasyla Szujskiego, puszczony wolno, wrócił do Polski. O. Sawicki z dwoma braćmi zakonnymi uwięziony, trzymany był razem z polskimi posłami, Oleśnickim i Gosiewskim, i 300 Polakami w jednym budynku i służył im jako kapelan więzienny, dopiero po zawarciu czteroletniego rozejmu przez nowych polskich posłów Sokolnickiego i Witowskiego 27 lipca 1608 r., odzyskał wolność, 2 sierpnia pod eskortą 500 jazdy, razem z innymi wyruszył ku granicom Litwy, i 30 sierpnia w Wieliżu, pierwszym zamku polskim, odśpiewał dziękczynne Te Deum.
Oto rola Jezuitów w sprawie Dymitra; podrzędna i wyłącznie religijna, bo nawet legacya rzymska O. Lawickiego, której nie dokończył — bawił jeszcze w Krakowie, gdy Dymitra zabito — nosi wyraźną cechę ogólno-chrześcijańską, religijną. Sprawom zaś dwóch innych Dymitrów, II i III, Jezuici pozostali całkiem obcymi.




ROZDZIAŁ V.
Rokosz Zebrzydowskiego wzmacnia znaczenie Jezuitów w Polsce — Nowe kolegia — Jezuici pisarze.

§. 16. Rokosz Zebrzydowskiego — Błędy króla Zygmunta. 1592—1608.

Podczas tragedyi Dymitra w Moskwie, rozgrywała się w Polsce donioślejsza w następstwach tragedya wojny domowej — rokosz, czyli bunt Zebrzydowskiego.
Składały się nań liczne czynniki: wygórowany indywidualizm szlachecki, który króla odarł z władzy, duchowieństwo i senat zniwelował z szlachtą, odtrącił mieszczan, uciskał chłopów; obrażone ambicye i zawiedzione w swych rachubach prywaty; anarchiczne żywioły, które od lat 50 nagromadziła buta, niesforność i niezgoda różnowierców — wreszcie błędy króla Zygmunta.
Pierwszym błędem, nazwałbym go grzechem pierworodnym jego panowania, było usunięcie kanclerza Jana Zamojskiego od steru spraw rzpltj i od boku królewskiego. Młody król chciał sam rządzić, ciężyła mu moralna przewaga i mentorstwo kanclerza, wolał więc otoczyć się ludźmi mniej zdolnymi a potulnymi. A jednak tylko z Zamojskim i przez niego mógł Zygmunt dokonać, co zaczął Batory, okiełznania rozpolitykowanej