sejmie 1623 r, aby znieść unię, dotychczasowi unici niech zostaną łacinnikami, na co godziła się zrazu kurya rzymska, dysunici zostawieni w pokoju, powoli, rodzinami, uczynią to samo. Zniesienia unii domagali się posłowie, zwłaszcza wołyńscy, nawet łacinnicy. Król jednak zachęcony do obrony unii przez Grzegorza XV i metropolitę Rutskiego, oparł się temu, uspokojenie Rusi odłożył do następnego sejmu, skasował tylko procesy, wyroki i sekwestry zadworne i komisarskie »z powodu rozróżnienia w religii« wynikłe. Nie kontenci z tego Borecki i Smotrzyski, burzyli dysunitótv dalej, ten ostatni doprowadził Witebszczan do zamordowania prawowitego arcybiskupa Jozafata w Witebsku 12 listop. 1628 r. Królewska komisya sądowa z kanclerzem Sapiehą na czele, skazała 18 winnych tej zbrodni na ścięcie 23 stycznia 1624 r., ale moralnego jej sprawcę Smotrzyskiego zostawiła w spokoju.
Trapiły go jednak wyrzuty sumienia, nawrócił się i z »Szawła Paweł«, stał się dzielnym szermierzem unii. Beatyfikacya Jozafata 1624 r, kult jego relikwii, listy Urbana VIII do łacińskich biskupów w Litwie i na Rusi i do książąt Jerzego i Krzysztofa Zbarazkich, a nadewszystko krwawe poskromienie buntu Kozaków pod wodzą Zmoiły 1625 r., wszystko to razem przechyliło opinię kraju i sejmu 1627 r. na stronę unii. Już i dysunitom sprzykrzyła się ta »wojna Rusi przeciw Rusi«.
Wtenczas metrop. Rutski za wiedzą króla, zwołał synod na 28 paźdz.
1629 r. w cerkwi św. Jura we Lwowie, na który i dysunitów zaprosił, aby »łagodnymi sposobami i prywatną rozmową« umysły do zgody doprowadzić. Biskupi uniccy przybyli z teologami swymi Bazylianami, Borecki i jego władycy wymówili się od udziału. Zjechała się zato licznie dysunicka szlachta, zwłaszcza z Wołynia. Rutski na znak unii celebrował w archikatedrze łacińskiej, kazanie mówił O. Bembus, które ogłosił drukiem p. t. »Wzywanie do jedności katolickiej narodu religii greckiej z Kościołem rzymskim« (Kraków 1629 r.). Król na ów synod przysłał komisarza swego kcia Aleksandra Zasławskiego wdę kijows., ale ten wnet zaniemógł i umarł we Lwowie. Ta okoliczność, równie jak nieobecność biskupów dysunickich, przeszkodziła sesyom synodalnym, poprzestać musiano na »przyjacielskich konferencyach«, których duszą był nawrócony świeżo Smotrzyski, archimandryta dermański, pomagali mu O. Bembus i lwowscy Jezuici. Szlachta dysunicka wyprawiła posłów do patryarchy Lukarisa z oświadczeniem, że jeżeli się błędów kalwińskich, którymi przepełniony wydany przez niego katechizm, nie wyrzeknie, to ona przejdzie pod posłuszeństwo papieża.
Odtąd zapanował względny spokój. Dysunici zrozumieli wreszcie, że dopokąd król Zygmunt żyje, oni zatwierdzenia swej hierarchii, ani zniesienia unii nie wywalczą.
Od r. 1615 do 1760 powtarzają się żale i skargi unickich metropolitów i biskupów do Rzymu o »przeciąganie Rusinów na łacinizm« przez zakony wogóle, w konfesyonale i w szkołach, w szczególności zaś przez Jezuitów.