kielne niezwyciężą go! O gdybym wszystkim, którzy nad tym światem panują, mógł powiedzieć: „Czcijcie namiestnika Chrystusowego, nieurażajcie go, nie zasmucajcie Papieża, bo was zniszczy podniesione ramię gniewu boskiego, bo Bóg jest obrońcą stolicy Piotrowéj!“
Tu milczał Cesarz. Zaszumiał wietrzyk w gałęziach wierzby, a uwijające się fale oceanu potakiwając łamały się u stóp skalistéj wyspy!
Działo się roku 1864. W cichym gabinecie pałacu swego w Paryżu siedzi hrabia Józef Retel, zatopiony w czytaniu listów. Dawny młodzieniaszek sługa pięknéj postaci, wyrósł już na Pana, na męża pełnego czci i powagi. Napoleon III. Cesarz Francyi, wielce cenił hrabiego dla tego, że był niegdyś sługą w szczęściu i towarzyszem w nieszczęściu wielkiego wuja Cesarza Napoleona I. Należał on niejako do grona rodziny cesarskiéj, która w rzeczach ważnych mądréj rady jego słuchała. Przeciwnie zaś Cesarz niemógł hrabiego do przyjęcia jakiejś godności albo urzędu nakłonić, on ze wszystkich takich zaszczycających zleceń się wymawiał. Żył — jak to mówią — tylko dla siebie, dla żony i dziatek swo-