Gdyż ówcześni majstrowie nie miewali piły!
Piła, hebel lub ośnik, to rzeczy nieznane:
Niezgrabnie na sękate belki przybijano,
To był pokład; ścian gliną nie powylepiano,
Szczeliny, dziury — miejsca szaf zastępowały,
W nich grzebień, łyżki, noże albo fajki tkwiały;
Tak niskie, że mój ojciec, daj mu niebo Panie,
Choć był wzrostu małego, zawsze był schylony,
Kiedy chodził po izbie! A teraz? Wzgardzony
Dawny dwór pański, bo jest najlichsze budzisko,
Śród wsi gościniec z dwiema po bokach rowami,
Przy nim chędogie domki, nawet z ogrodami!”
Tak marząc o przeszłości, idą, znów stawają,
Rzecz sto razy wspomnioną znowu wspominają.
W jej objęcie się rzucił świat z troskami swemi.
Już go wdzięczny kolebie słowiczek śpiewaniem,
Jemu żaby wtórują swobodnem rechtamiem:
Wszędzie cisza panuje, wszędzie pokój błogi.
Znały drógę na pamięć! Tam na jej mogile
Żywe serce z umarłem rozmawiało mile;
Tam i dzisiaj odnowił swych wspomnień słodkości,
Tam się zgodził z przeszłością, tęsknił do przyszłości.