Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/109

Ta strona została przepisana.
185 
Chłopiec, by lepiej widzieć, dłonią wzrok zasłania

I liczy i mianuje: „Z gościńca w bok prawy
Stoi karczma Szkarotka, przed nią studnia, ławy,
Za nią Kruszyński, Czempiel, kmieć o jednem oku,
Tam Bułecka, co koniom chłopskim dwakroć w roku

190 
Szczególnie w Święty Szczepan, upuszcza posoki.”

„Tak jest!” — rzekł Draszczyk. — „Tam zaś, gdzie jarząb wysoki,
To Kocyba, tam Popczyk, a gdzie lipa owa
W cieniu swym kryje strzechy, tam chata stryjowa;
Tamstąd wyszły Boncyki z Marcina i Klarki,

195 
Małżonków bogobojnych. Nie znałem mej starki,

Wiem tylko, iż wykwitli z rodu kapłańskiego
I pośli za Marcina, Piątkiem nazwanego:
Piątek dziadka wychował. Za domem Boncyka
Mieszka chłopek Kurc Tomek, lub raczej Kortyka.

200 
Potem Markucik Miałki, co ma syna Franie,

Łamie skały w swem polu i ma pieniądz za nie;
Za stodołą ma wiśnie wzrostu olbrzymiego;
Znają chłopcy i wróble tór do raju tego.
Za Miałkim tylko przez płot do Koronowica,

205 
Gdzie Nastka i Marynka różowego lica.

Potem komin Rubinów, właścicielem Kóna,
Ale Kónową siostrą Rubinowa żona.
Nuż następuje Witek, Drzezga, Pałoszoński,
Z tych zagród wiedzie wąwóz dziurawy i wąski

210 
W szerokie, granic miejskich sięgające, jary.

Za Łaszczykiem rozkłada odwieczne konary
Konów dąb, jak stróż wierny statku największego:
W Miechowicach nad Kony niema bogatszego.
Co tam krów, koni, świni, gęsi, kur, czeladzi,

215 
Z którą się stary Wojtek we dnie, w nocy wadzi.

Stadnik, ogier, odyniec hałas powiększają,
Świnie kwiczą, psy wyją, gęsiory gęgają. —