Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/123

Ta strona została skorygowana.

Tu coś gwizdło, coś jękło! Już Łukaszczyk siedzi,

85 
Czy się ręka Rektora jeszcze dźwignie, śledzi.

Skończono powtarzania! Pan Rektór siadają,
Wziąwszy aktów stós gruby, karty przewracają,
Z westchnieniem mówią: „Dzieci możnoście słyszały,
Co w wczorajszej gromadzie gminy obradzały:

90 
Będziem kościół rozwalać, już dla nas za ciasny,

Nowy nam wybuduje Państwo na koszt własny.
Abym się więc przekonał, że te mury święte
Nie zejdą wam z pamięci, chociaż będą wzięte
Z oczu waszych, że zawsze pamiętać będziecie,

95 
Jaki był nasz kościółek, tak teraz weźmiecie

Tabulki lub spisewnik i tak napiszecie:
»Opis starego we wsi miechowskiej kościoła
Przed jego rozwaleniem.« Mnie mój urząd woła
Do bardzo ważnej pracy. Piszcie, nie szeptajcie,

100 
Wiele mam do czynienia, więc nie przeszkadzajcie!

Banaś Bartek, zapisz tych, co się oglądają.
Boncyk, twój ojciec, kmotr mój, także pszczoły mają,
Ty więc znasz się na rzeczy, idź mi do ogrodu,
Ale nie tu, gdzie agrest już dojrzewa, z przodu,

105 
Lecz tam dalej ku ulom, a gdyby się pszczoły

Roiły, przyjdź natychmiast powiedzieć do szkoły!
Krzon Julka, ty nie lubisz męczyć się pisaniem,
Idź, ma Pani cię poślą na pole z śniadaniem.
Łaszczyk Wawrzyn pewno się ciężko nie rozgniewa,

110 
Gdy go poślę do kuchni uciąć Pani drzewa.

A wy piszcie, a pięknie, by się podobało
Księdzu, gdyby do szkoły przyjść im się zachciało!”
Tak oddawszy komendę szkoły Banasiowi,
Widząc , iż do pisania wszystcy już gotowi,

135 
Zaczął pisać pan Rektór, czytać — i — i drzemać.

Banaś, zamiast w karności swych poddanych trzymać,