Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/124

Ta strona została przepisana.

Zaczął dzieciom chleb zjadać. Dziewczyny się kryły
Pod ławy i na dylach swe sztyfty brusiły,
Inni na żeleźniaku. Niektórzy pisali,

120 
Pisząc, znowu ścierali, znów pisząc, szeptali:

„Pokaż, coś ty napisał!” Większa część nie miała
Nic na piśmie prócz słowa: Opis; snać widziała,
Jaki kościół; ipocóż go z trudem opisywać?
Pan Rektór się obudził, powstał, zaczął ziewać,

125 
I spojrzawszy na dzieci sprytne jako lisy,

Spamiętał się, że piszą zadane opisy.
„Wypler, czytaj, coś pisał!” Wypler blady wstaje,
Czyta : „opis” i milczy, szczęśliw, iż nie łaje
Pan Rektór, choć on milczy, wszak próżna tabliczka.

130 
Ów zażyw szy tabaczki: „Tekla Karczmarczyczka,

Czytaj!” Wstała i milczy. — „Eduard Nastańczyk!”
Także milczy. Pan woła: „Marjanna Wermańczyk!”
Cichuteńko we szkole! Nuż zniecierpliwiony
Bierze pan Rektór z stołu kij już rozszczepiony

135 
I znów woła: „Cichowski!” Ten wstał bez bojaźni,

Gotów jak do gorącej, tak do zimnej łaźni,
Czyta: „Opis kościoła, a na jego wieży
Jest krzyż, ale jest ten krzyż i na małej wieży
I krzyż też przed kościołem!” Milczy. Już to liże

140 
Rektór pedagogicznie kijem jego krzyże.

„Czempiel Janek!” Ten wstaje, blado się zafarbił,
Ramię stawia, coś dźwigać gotów, plecy zgarbił,
Jednem wgląda na łyskę, w pismo drugiem okiem,
Czyta wolno z oddechem częstym i głębokim:

145 
„Opis. Tam grają Rektór palcami w niedziele;

I są myszy; ale jest odpust przy kościele.”
Tu coś gwizdło, coś jękło! Czempiel Janek siedzi,
Czy się ręka Rektora jeszcze dźwignie, śledzi.
Ten zaś westchnął i woła: „Gryczyk, czytaj!” Wstawa,