Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/130

Ta strona została przepisana.
310 
Uwinąć się, nie czynić mi nieprzyjemności!”

„Już zaś goście!” — bąknęła Rebeka pod nosem,
A mierząc organisty osobę ukosem,
Drzw i zatrzasła. Panowie wstępują w stancyją
Z Fineską, a psy inne drapią drzwi i wyją.

315 
Ksiądz Proboszcz się stósują do swego porządku,

Kładą na stół parasol, chustkę, czapkę; w kątku
Jest leżysko Fineski. Zaś między oknami
Stoi szafka, a na niej atrament z piórami,
Listy, akta, brewijarz, chleb, masło i szklanki,

320 
Flasze z piwem i winem, grzebień, filiżanki

I kamionka z tabaką. Dobrzy gospodarze
Wszystko mają pod ręką, tak też jest na farze.

„I cóż, Panie Rektorze? — Lecz niech Pan usiędzie,” —
Mówią Ksiądz, — „ bo obiadek wkrótce gotów będzie.

325 
I cóż widzi się Panu, będziemyż-li mieli

Kościół zatymczasowy do drugiej niedzieli?”
Wśród tych różnych zapytań Ksiądz chodzą, szukają
Czegoś; znaleźli! Otóż dwa kubki stawiają
I dwie szklanki na stole; suchemi koniuszki

330 
Modrej chustki do nosa wycierają muszki

I brud z szklanek, wszak miłość do cnoty czystości
Winn a szczególnie zdobić księdza Jegomości.
Nalewają do szklanek piwa, a kwaśnego
Wina w kubki wlewając, proszą gościa swego,

335 
By pił, co się podoba. „Choć już obiad czeka

Lecz zagrzejmy żołądek!” — Tu idzie Rebeka:
„Proszę Księdza, dać szperki dla nas do kapusty,
Oraz czeski na ocet!” Z zmarszczonemi usty
Powstał Ksiądz, a bąkając: „Takie mi zgorszenie

340 
I nieprzyjemność czynić!” — otwiera do skrzynie,

Stojącej podle stołu. Jak w szafach apteki
W słojach, słojuszkach, pudłach, garncach pachną leki,