Który życia połowę zżyje w jej ciemności,
Z czego chleb mają Pany, on zaś tylko ości.
Wszystko, co ja obsiewam, jest najęta rok;
Na rzemiosłaś za słaby. Najlepiejby było,
Gdyby się jak najwięcej w szkołach nauczyło.
Stąd dróga do wszystkiego. Widziałeś Grundmanna,
On nie jest szczep pałaców, lecz z rodu niskiego,
A jednak do godności stopnia wysokiego
Wyniósły go zdolności i potęga ducha.
Jego rady nietylko nasz Jegomość słucha:
Tam świat jemu się kłania, wiedząc, co on może!
A skądże to? ze szkoły! Uczył się, pracował,
Za to plony stokrotne pilności żniwował.
A skądże nasz Godula? Z Ballestrema sługi
Umiał czytać i pisać, szczędził i kupował,
Jednę miał tylko rękę, a światem kierował!
Gdzie w bytomskim powiecie jechał szereg długi
Wozów, koni, zgadł każdy: Godulowe cugi.
Kto się nie bał Goduli, bał się jego bata;
Jego rozum i praca były te zagony,
Z których na podziw świata żął swe milijony.
Tak samo nasz Jegomość, (daj mu niebo Panie!)
O potrzebie nauki. On nie z naszej ziemi,
On z cesarstwa pochodził. Zdolnościami swemi,
Pilnością i nauką tak się był odznaczył,
Iż go urząd górniczy wnet uwzględnić raczył.