Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/143

Ta strona została przepisana.
315 
Łączy, znam starce, sosny, jodły, dzieci, wnuki,

Z niemi rosłem. Oj, znam ja leśnych burzy huki,
Gdy Bóg drzewom rozkaże w dowód swej wszechmocy
Kłaniać się aż ku ziemi! Jęczą, wyją; z procy
Trąb powietrznych ciskane, jako deszcz padają

320 
Wierzchy, konary, kłody; jak z armat strzelają

Łamiące się aż do pnia sosny; tam z korzeniem
Wyrw ane świerki walą ciężaru brzemieniem
Swych sąsiadów o ziemię. Łoskot, trzask, jęk, szumy
Głoszą, że Bóg mścicielem najmocniejszych dumy!

325 
Znam drzew miłe rozprawy, gdy w lekkim powiewie

Wiatru Bóg z nami mile rozmawia, nie w gniewie;
Lecz najczulej przemawia, bo aż w serc skrytości,
Wiatrek, gdy się w dzień letni w łonie drzew rozgości.
W szczerem polu cichuśko, słońce ogniem ciska

330 
Na przestrzeń widnokręgu, łąki i pastwiska.

Ani ptak nie zakwili, ledwo konik świerknie,
Ledwo derkacz pragnący tedy ow dy derknie;
Ale w chłodku mych lasów szmer, szelest, szeptanie,
Jak pobożnych gajowych modlitw odmawianie;

335 
Jemu leśnych śpiewaków czuły śpiew wtóruje,

Lub kukułka, takt nowy głosząc, przykukuje.

Jakże ja tedy sercem, duszą i zmysłami,
Tylu boskiej miłości ku nam dowodami
Uniesiony, wzdychałem: »Jakżeś dobry, Boże!

340 
Któż Cię, będąc rozumnym, nie znać, nie czcić może?«

Las to Boga świątynia, tam ściany zielone
I filary, sklepienie z konarów złożone
Krzyżujących się w górze, a z nieba wysoko
Świeci, jak wieczna lampa, słońce, boskie oko!

345 
W kościele mieszczą Boga ubogie postacie:

Tu go podziwiam w twórczym, ziemskim majestacie;
Tam widzę Boga i z nim mówić usiłuję:
A tu wierzę w obecność, duchem Ducha czuję.