Na otwarcie cmentarza, chociaż nie dzieliłem
Zdania tych oto panów. Znacie opolskiego
Rządu rozkaz z gromady; ja od biskupiego
Urzędu mam na piśmie, iż Kościół przystawa
By się wszystko odbyło w sposób godny, święty,
Właśnie tym interesem byłem dziś zajęty,
Kiedy mi policyja swój zamiar odkryła,
Że ważne dziś rozpocząć dzieło przedsięwzięła.
Aż tak oto się stało, czego nie wierzyli.
Uciszcie się! Ba, nawet, o cóż się kłócicie?
Wy z miłości ku zmarłym tych grobów bronicie,
Owi z tejże miłości chcą groby otworzyć,
Tu-ć ma stać kościół nowy! Lecz, widząc tak licznie
Zgromadzonych, więc proszę; pobożnie i ślicznie
Zakończyć wieczór, który zaczął się tak groźno:
Uklęknijcie, a zmówcie, wszak już dosyć późno,
Mszę świętą o godzinie zwykłej i zapraszam
Zebrać się jak najliczniej; ta Ofiara będzie
Za zmarłych parafjarów; po niej się odbędzie
Przeniesienie trumn pierwszych w świętej procesyi,
Słów ojcowskich pasterza któż się oprzeć w stanie?
Jako gęsty las kłósów, gdy wietrzyk powstanie
I wiejąc, chłodek miły polom z nieba niesie,
Z wrodzoną uległością i pokorą gnie się;
Aż pierwsza i ostatnia gdzieś w błękitnej dali
Nikną: tak na głos miły cnego Duszpasterza
Klęka lud zgromadzony, aż czołem uderza
Ziemię świętą, już gniewu w sercach ani śladu,