Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/151

Ta strona została przepisana.
575 
Oj, wiedziałem o wszystkiem, nawet zezwoliłem

Na otwarcie cmentarza, chociaż nie dzieliłem
Zdania tych oto panów. Znacie opolskiego
Rządu rozkaz z gromady; ja od biskupiego
Urzędu mam na piśmie, iż Kościół przystawa

580 
Na zmarłych przenoszenie, to tylko zadawa,

By się wszystko odbyło w sposób godny, święty,
Właśnie tym interesem byłem dziś zajęty,
Kiedy mi policyja swój zamiar odkryła,
Że ważne dziś rozpocząć dzieło przedsięwzięła.

585 
Odradzałem, boć was znam; lecz oni przeczyli,

Aż tak oto się stało, czego nie wierzyli.
Uciszcie się! Ba, nawet, o cóż się kłócicie?
Wy z miłości ku zmarłym tych grobów bronicie,
Owi z tejże miłości chcą groby otworzyć,

590 
Aby na spokojniejsze miejsce kości złożyć.

Tu-ć ma stać kościół nowy! Lecz, widząc tak licznie
Zgromadzonych, więc proszę; pobożnie i ślicznie
Zakończyć wieczór, który zaczął się tak groźno:
Uklęknijcie, a zmówcie, wszak już dosyć późno,

595 
Pacierz za dusze zmarłych; na jutro ogłaszam

Mszę świętą o godzinie zwykłej i zapraszam
Zebrać się jak najliczniej; ta Ofiara będzie
Za zmarłych parafjarów; po niej się odbędzie
Przeniesienie trumn pierwszych w świętej procesyi,

600 
A więc módlmy się, dziatki!” — Takiej melodyi

Słów ojcowskich pasterza któż się oprzeć w stanie?
Jako gęsty las kłósów, gdy wietrzyk powstanie
I wiejąc, chłodek miły polom z nieba niesie,
Z wrodzoną uległością i pokorą gnie się;

605 
Jak tam fala po drugiej następuje fali,

Aż pierwsza i ostatnia gdzieś w błękitnej dali
Nikną: tak na głos miły cnego Duszpasterza
Klęka lud zgromadzony, aż czołem uderza
Ziemię świętą, już gniewu w sercach ani śladu,