Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/154

Ta strona została przepisana.
V.
Piękność nocy w Miechowicach. Ciura, Podeszwa i Łukaszczyk, nocni Stróże cmentarza; liczne urzędy pana Ciury; astronomja kołodzieja pańskiego; jego wspomnienia o ostatniej podróży pana Winklera i o jego śmierci; uroczystość pierwszej Komunji św. panny Waleski; majówka szkoły miechowskiej; ostatnie chwile pana Goduli; dawne Pany Miechowic; Łukaszczyka wędrówka po cmentarzu.


Ty, co gardząc ojczyzną, zwiedzasz Alpów szczyty,
A żadnych miast widokiem nie mogąc być syty,
Aż do Włoch niesiesz oczy, aż do Neapolu,
Choć te same piękności masz na polskiem polu,

Lecz żeś słyszał, czy czytał, iż kto tego kąta

Ziemi nie zwiedził, darmo po świecie się krząta, —
Błądzisz! żal mi cię bracie, żal mi twej kieszeni!
Pójdź ty no do Miechowic, zatop w ich zieleni,
Lub w ich lasach twe oczy, tu łaź, tu oglądaj!

10 
A gdyś widział choć cząstkę, nie umierać żądaj

Jak u stóp Wezuwjusza, lecz żyć! żyć! Wszak włoskie
Nocy nie są tak piękne, jak nocy miechowskie

Cisza cicha, cichuśka, cichuteńka wszędzie, —
Jeszcze jej nie przerywa ani kur na grzędzie,

15 
Ani Murcek Adamców, bohater w szczekaniu,

Karwiaków Stopa, z klocem jeszcze po smykaniu