Księżyc, słońce i gwiazdy na taki znak dany
Opuszczą swoje miejsca. Cały świat zachwiany
Poprowadzi go wierna zawsze Rzymska Dróga.
Nuż nastanie świat nowy. Ziemia — niebo — nowe!
W nich zamieszka na wieki plemię adamowe.
Tak mój ojciec te niebios tłomaczyli znaki.
Lecz Pan Bretner, gospodarz u Państwa dawnego
Miechowie, człowiek mądry, wszak to był syn jego,
Młody Bretner, profesor, co uczył studentów
W Gliwicach i Poznaniu głębokich exemplów.
Przyszłe wojny, nieszczęścia, albo gdy się rodzi
Dziecię, co będzie Świętym, lub bohater jaki,
Naprzykład Napoleon. Ale, my prostaki. —
Darmo czekać, aby nas gwiazdy ogłaszały,
Jak ty myślisz, mój Ciuro. Czyś ty z liczby owych,
Którzy dla najdrobniejszych zatrudnień domowych
Czekają na znak z nieba? A gdy kura pieje,
Pies wyje, puszczyk woła, lub się stroka śmieje,
Że się na świecie tylko to, co Bóg chce, stanie.
Temu jednak nie przeczę, że Bóg na człowieka
Często woła przez znaki: »bliska śmierć cię czeka!«
Tak było u naszego nieboszczyka Pana!
Gdy wyjeżdżał ostatni raz w dalekie strony,
Staliśmy, czeladź dworska, z naszemi ukłony
Przed zamkiem. Występuje Jegomość z podwoi,
Wsiada w powóz; nim, jeszcze żegnając nas, stoi,