Nadszedł dzień pożądany, cała wieś się cieszy,
Z rodzicami Waleska do kościoła śpieszy.
Dzieci kwiaty rzucają; różdżkami usłany
Średni ganek kościoła wiedzie do ołtarza
Zacnych gości, witanych przez księdza Fararza.
Uroczystość dnia tego wszystkich zbudowała,
Iż wystroić majówkę dzieciom obiecali,
Co za kilka tygodni świetnie wykonali.
Po południu ślicznego dnia wyznaczonego
Ruszyła wiejska młodzież pod komendą swego
Tam gdzie szczątki Cegielni od pradawnych czasów.
Za szeregiem szkolarzy weseli włościanie,
Ksiądz Proboszcz i Wielmożni Panowie i Panie.
Het, za państwem jechało kilka bryk z beczkami
Z garncami kawy, mleka, tak iż się zdawało,
Iż to furaż, a wojsko gdzieś obozowało.
Przy Cegielni na wielkiej równiuteńkiej łące
Gdzie stąd stawy śrebrzyste, stąd gaje chłodzące,
W sławnym stroju miechowskim nadobne wieśniaczki,
Czekające na rozkaz godnych, głodnych gości.
Już ich słyszą, już widzą, otóż już w bliskości!
Już łąka, dotąd cichy, setnem dźwięczy echem!
Dąży do miejsc rozkoszy. Muzyka ukryta
W lesie, nagle zagrała malców faworyta:
Skakanego! Zagrzmiały tysiączne okrzyki:
Nogi, serca skakały w takt takiej muzyki.