Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/166

Ta strona została przepisana.

Nadszedł dzień pożądany, cała wieś się cieszy,
Z rodzicami Waleska do kościoła śpieszy.

380 
Wstępują bramą główną, zagrzmiały organy,

Dzieci kwiaty rzucają; różdżkami usłany
Średni ganek kościoła wiedzie do ołtarza
Zacnych gości, witanych przez księdza Fararza.
Uroczystość dnia tego wszystkich zbudowała,

385 
Wielmożnemu zaś Państwu tak się podobała,

Iż wystroić majówkę dzieciom obiecali,
Co za kilka tygodni świetnie wykonali.

Po południu ślicznego dnia wyznaczonego
Ruszyła wiejska młodzież pod komendą swego

390 
Pana nauczyciela w brzeg biskupskich lasów,

Tam gdzie szczątki Cegielni od pradawnych czasów.
Za szeregiem szkolarzy weseli włościanie,
Ksiądz Proboszcz i Wielmożni Panowie i Panie.
Het, za państwem jechało kilka bryk z beczkami

395 
Piwa, karety z winem, mięsiwem, bułkami,

Z garncami kawy, mleka, tak iż się zdawało,
Iż to furaż, a wojsko gdzieś obozowało.

Przy Cegielni na wielkiej równiuteńkiej łące
Gdzie stąd stawy śrebrzyste, stąd gaje chłodzące,

400 
Stały rzędy ław, stołów, przy nich posługaczki,

W sławnym stroju miechowskim nadobne wieśniaczki,
Czekające na rozkaz godnych, głodnych gości.
Już ich słyszą, już widzą, otóż już w bliskości!
Już łąka, dotąd cichy, setnem dźwięczy echem!

405 
Młodzież im bliższa celu, tem większym pośpiechem

Dąży do miejsc rozkoszy. Muzyka ukryta
W lesie, nagle zagrała malców faworyta:
Skakanego! Zagrzmiały tysiączne okrzyki:
Nogi, serca skakały w takt takiej muzyki.