Zdrowy powstał Jegomość i śród nas tu obu
Stanął, miły jak w życiu? Cóżbyśmy czynili?”
Ciura nie odpowiada. Kołodziej się chyli
Ku głowie siedzącego i nadstawia ucha;
Śpi i chrapa mój Ciura, jak piła traciarska!
Westchnął poczciwiec Paweł, z gniewu niedziw parska;
A słysząc i Podeszwy głębokie chrapania,
Rzecze jakby z pogardą: „Toć opowiadania
Przeszkoda przy tak nędznych, ospałych gałganach.
Gnijcież już, zgniłe kiepy, aż was dzień przebudzi!
Jutro kłamstwem o straży bałamućcie ludzi,
Boć pewno nie powiecie, iżeście tu spali!”
A raz jeszcze spojrzawszy na śpiących rycerzy,
Opuszcza stanowisko, wolnym krokiem mierzy
Ku kaplicy grobowej. W jej sąsiedztwie bliskiem
Są dwa gróbki, żelaznym ogrodzone niskim
„Tu śpi Henryk i Laura Muller, których groty
Śmierci zabiły w wiośnie życia.” Tustąd dalej
Suwał kroki kołodziej dotąd, gdzie chowali
Rokitnianie swych zmarłych; na dole przy stawie
Na nim napis „Tu czeka na swe zmartwychwstanie
Nauczyciel Czogola. Daj mu niebo, Panie!”
Wkoło krzyża zarosłe perzowatą trawą
Nagrobki tu dorosłych, tam dzieci. Stąd w prawą
Tu mogiły, lecz wśród nich dwa żelazne, śliczne