Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/188

Ta strona została przepisana.

W niej po ścianach obrazy w wiejskim wiszą ładzie.

345 
Na wszystko poglądając, Bienek rozczulony

Porównuje z przeszłością przyszłość; a schylony
Ku uszom urzędowym Pana Maja, rzecze:
„Szkoda tych zdrowych murów! Ja temu nie przeczę,
By kościół budowano. Lecz kościół wystawić

350 
Można było na nowym cmentarzu; tak sławić

Mógłby nowy Jejmości hojność po wsze wieki,
A stary mógł być świadkiem pobożnej opieki
Ichmości, co pokoju bronią grobowego,
By był pokój doczesny zadatkiem wiecznego.

355 
Według mnie mógł stać kościół, lecz gromada miła,

Inaczej rzecz pojmując, inaczej radziła.” —

„Aleć, mój Panie kmotrze,” — odparł Maj — „mówiono,
Że to wskutek słów Waszych w gromadzie zrobiono
Całą sprawę. Nie chcieli ludzie rozwalenia

360 
Świętych murów, lecz Wasze w tym względzie naglenia

I uległość rządowi wszystko przyśpieszyły;
By nie Wy, — dom i groby nietknięteby były!”

„Prawdać, prawda, mój kmotrze! Lecz, gdy rząd rozkaże,
Trzeba słuchać! — Jam rektor. — Przecie i na farze

365 
Ksiądz kieruje się rządem! I słusznie! A zatem

Cóż to wczoraj górnicy z moim Panem bratem,
Kmotrem Majem już w nocy chcieli na cmentarzu?
O tak późnych zwiedzinach nawet w kalendarzu
Kościelnym nic nie stoi. A tą polityką:

370 
W nocy groby otwierać rydlem i motyką —

Któż rządził, Panie Jasiu?” Maj w kancyjonale
Topiąc oczy, odbąknął urzędownie: „Ale
Zwierzchność moja kazała, pełniłem rozkazy!”
„Toć i ja,” — odrzekł Bienek — „pocóż te urazy?” —