Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/192

Ta strona została przepisana.

Z portretami jakichś tam królów, tę w kieszeni
Schował (taką oszczędność chwali gospodyni)
I rzekł: „Owszem, będzie tu Rozbark i Przedmieście,

475 
A z Miechowic prosiłem gości możno dwieście.

Proszę więc Wielebności na jutro naznaczyć
Czas ślubu, oraz gościem w domie mym być raczyć!
Będą tam i pan Rektór! Pierwsza gospodyni
Miechowie, żona Kóny, dziś już wszelkie czyni

480 
Przygotowania, a zaś Pieckowa (Pawłowa) —

Ksiądz wie, że w ciastach, w sosach, w pieczeniach jej głowa
Pierwsza, słynąca aż do wieszowskiej granicy, —
Już dziś przywiózła tragacz pięknej szafranicy;
Będzie więc co jeść i pić, tak więc Jegomości

485 
Proszę swą obecnością zaszczycić mych gości!” —

„Dosyć, dosyć”! — rzekł Ksiądz — „co do uroczystości
Gód małżeńskich córeczki, niechże i tak będzie!
Dziś pogrzeby, ślub jutro, w tymć to zdarzeń rzędzie
Upływ a życie ludzkie; jedni z świata schodzą

490 
Syci jego mamideł, a drudzy się rodzą,

By z tego znów pić źródła, przy którem pragnienia
Swego nie nasyciły żadne pokolenia.
Lecz czy ja u Was będę, to jeszcze pytanie —
Teraz powinność woła; porączam się, Janie!”

495 
Ksiądz śpieszy ku cmentarzu. W kącie przy kaplicy

Grobowej Jegomości ukryci górnicy,
Gdy zoczyli Proboszcza, w drogę mu zachodzą
I gdzie dzieło rozpoczną, gestami wywodzą.
„Groby w górce od lipy niechaj pierwsze będą:

500 
Trumn dobędziem, gdy ludzie z Mszy świętej przybędą

Byśmy tylko dwie lub trzy podczas nabożeństwa
Wykopali, ustaną wszelkie przeciwieństwa!”