Te kości, które już są z grobów wydobyte,
Zaprowadzim na nowy cmentarz. Tam wyryte
Już są groby dla wszystkich: Jednej wiary dzieci
Niech w jednym spoczną grobie, aż dzień ów zaświeci,
Tam początek nowego — koniec tego świata!” —
To rzekłszy, pasterz dobry dał znak i już drzwiami
Za krzyżem tłoczy się lud, choć zalany łzami
Żalu, ale posłuszny; bo księdza przemowa
„Dzień, ów dzień”: nuci Bienek; ludzie pieśń z nim jęczą,
Idą; już są przy grobach! — Tu górnicy klęczą
Nad groblą świeżej ziemi, a na grobów brzegu
Trzy zbutwiałe już trumny w posępnym szeregu. —
Niezłamanej stałości śpiżowe ołtarze,
Blade na widok tego z grobów zmartwychwstania!
Rysy zimne, a jednak łza o czy zasłania!
Szmer! Szepty! Słowa ludu: „Tu leżała Hanka,
Otwórzcie pierwszą trumnę!” — Tu ksiądz Proboszcz śpieszy,
A, nim siwego wdowca czułem okiem cieszy,
Woła: „Ja nie pozwolę, chyba że Walenty
Dopuści, by przerwano małżonki sen święty.”
Niesie ducha do Osin, gdzie wśród lasów cienia
Wyrosła jego Hanka. Widzi dzień ów błogi,
Gdy ją pojął za żonę, a domek, ubogi